Radny zastrzelił psa

TVN UWAGA! 135989
Bezpański pies przez kilka miesięcy biegał po wsi. Część mieszkańców go dokarmiała, część go się bała. W końcu dwóch mężczyzn zabrało zwierzaka do lasu. Tam jeden z nich go zastrzelił.

Maleniec to niewielka wieś w województwie świętokrzyskim. Kilka miesięcy temu pojawił się tam bezdomny pies, którego zaczęli dokarmiać mieszkańcy. Ale inni bali się go i uważali, że jest niebezpieczny, szczególnie dla dzieci. Mówią, że nie jeden raz prosili o interwencję urząd gminy. - Czekaliśmy, aż pojawi się ktoś, kto adoptuje psa – mówi Leszek Kuca, wójt gminy Ruda Maleniecka. – Cały czas czyniliśmy wysiłki, żeby go znaleźć. Chętny do adopcji okazał się mieszkaniec gminy, kierowca szkolnego busa. Wsadził do niego psa i razem z miejscowym leśniczym, pełniącym także funkcję radnego gminy, wywiózł zwierzaka do lasu. Towarzyszył im trzeci, młody mężczyzna. - Kierowca powiedział, że zabrał z leśniczym psa do lasu, żeby go obejrzeć, a kiedy go wyprowadzili z samochodu, ktoś do niego strzelił – mówi Rafał Łyżwa z Prokuratury Rejonowej w Kielcach. – Leśniczy mówił, że pies go zaatakował i musiał go zastrzelić. Z tych zeznań obaj się wycofali, gdy swoją wersję opowiedział trzeci uczestnik, 24-letni pan Norbert. Okazało się, że pies był spokojny i od razu po wyprowadzeniu z samochodu został zastrzelony, a potem zakopany w lesie. Leśniczy ma dobrą opinię, przełożeni uważają go za dobrego pracownika i spokojnego człowieka. On sam usprawiedliwiał się tym, że podejrzewał u psa wściekliznę. Jednak na tych terenach od sześciu lat wścieklizny nie stwierdzono, a Bogdan Konopka z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Kielcach podkreśla, że gdyby takie podejrzenie pojawiło się w umyśle leśniczego powinien on zawiadomić Inspektorat, a w żadnym wypadku nie zabijać zwierzęcia i samemu zakopywać go w ziemi. Przełożony leśniczego Edward Haładaj, nadleśniczy w gminie Ruda Maleniecka, mówi, że nie ma na razie możliwości zawiesić go w czynnościach zawodowych. Wójt tej samej gminy natomiast dodaje, że póki nie będzie prawomocnego wyroku, nie ma podstaw, by leśniczego pozbawić funkcji radnego. - Gmina zawiodła – mówi Karina Schwerzler, pełnomocnik wojewody świętokrzyskiego do spraw ochrony zwierząt. – Przeraża mnie to, że osoba zaufania publicznego, radny gminy, który powinien stać na straży prawa, zrobił coś takiego. To zły przykład. Sprawa jest w prokuraturze. Obu mężczyznom, w tym radnemu, który zastrzelił psa, grozi do roku pozbawienia wolności.

podziel się:

Pozostałe wiadomości