Eksperci są zdania, że za popularność dopalaczy odpowiada obowiązująca od 10 lat ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, która karze za posiadanie nawet niewielkiej ilości narkotyków. ”Z drugiej strony, polskie standardy leczenia uzależnień są tak niskie, że ściągają na nasz kraj krytykę ze strony ONZ” - napisali. Autorzy listu zaapelowali do premiera o powołanie niezależnego zespołu ekspertów, który podjąłby się rozwiązania problemu dopalaczy zgodnie z ”panującymi w Europie standardami” oraz w ramach ”przemyślanej, kompleksowej reformy polityki narkotykowej”, która nie będzie miała charakteru ”doraźnych i przypadkowych działań, jak to ma miejsce obecnie”. - Problem dopalaczy jest stosunkowo mało intensywny w tych krajach, które prowadzą politykę narkotykową zupełnie odmienną od polityki w Polsce - powiedział na konferencji prasowej prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego dr Mateusz Klinowski. Podkreślił, że z kształtu polskiego prawa ludzie siłą rzeczy sięgają po legalne odpowiedniki narkotyków, czyli dopalacze. Jego zdaniem ”w znacznej mierze posłowie i rząd ulegli histerii czy panice związanej z doniesieniami medialnymi, które nie do końca miały odzwierciedlenie w faktach”. W opinii psychofarmakologa z PAN prof. Jerzego Vetulaniego, wokół dopalaczy doszło do histerii społecznej. - My w Polsce przeżyliśmy kilka takich histerii - histeria świńskiej grypy, histeria ptasiej grypy, histeria pedofilii, a w tej chwili mamy histerię dopalaczy - ocenił Vetulani. Jego zdaniem politycy twardymi metodami i restrykcjami próbują obecnie łagodzić lęki społeczne. Vetulani zwrócił też uwagę, że w ogóle nie wiadomo, jaka jest skala problemu, patrząc np. na wypadki śmiertelne. - Nie ma żadnego udowodnionego przypadku śmierci związanej z dopalaczami, ani w Polsce, ani przy bardzo podobnej histerii społecznej, która wybuchła w kwietniu w Wielkiej Brytanii - podkreślił. Powiedział też, że dotychczas dla żadnego z dopalaczy nie wykazano właściwości uzależniających, co oczywiście nie oznacza, że są one nieszkodliwe. Vetulani mówił też, że dopalacze są niebezpieczne, ale w momencie powstania ”dopalaczofobii” traci się możliwość racjonalnego podejścia do sprawy. Katarzyna Malinowska-Sempruch, dyrektor Global Drug Policy Program w Open Society Institute poinformowała, że w 21 krajach europejskich sprzedaje się dopalacze przez internet, a w 17 w sklepach. - Każdy kraj próbuje sobie z tym radzić. My zadziałaliśmy najbardziej drastycznie - uważa Malinowska-Sempruch. Jej zdaniem, dopalacze to ”trochę temat zastępczy”. Spotkanie ws. dopalaczy zorganizowała Polska Sieć Polityki Narkotykowej. W trakcie obrad padły dane, że od początku października odnotowano 123 przypadki zatruć osób, które twierdziły, że przyjęły dopalacze - tylko kilka z nich miało poważne problemy psychiczne. Nie ma jednak danych porównawczych z poprzednich miesięcy. - Wydaje się, że część tych ludzi, którzy idą do szpitala dlatego, że się bardzo źle poczuli, to zwykle się poczuli po pierwszym zażyciu dopalacza. Ci z państwa, którzy kiedyś palili mogą pamiętać, jakie to były wymioty, zawroty głowy po pierwszym papierosie, a potem to znikało - mówił Vetulani.Więcej na tvn24.pl!