"Zamordował nas wszystkich"

- Był o nią strasznie zazdrosny, tego nie da się opisać – mówi przyjaciółka Doroty o jej chłopaku. Paweł nie chciał pogodzić się z tym, że Dorota nie chce już z nim być. Zabił ją, potem próbował popełnić samobójstwo.

Paweł i Dorota byli parą od pięciu lat. Półtora miesiąca temu Dorota zdecydowała się odejść od Pawła. Coraz więcej ich różniło – Dorota kończyła studia na Politechnice Śląskiej, myślała o karierze, Paweł, po zawodówce, miłośnik wyścigów samochodowych, których dziewczyna nie lubiła. Przede wszystkim jednak była zmęczona chorobliwą zazdrością narzeczonego. Paweł przyjeżdżał pod jej dom, obserwował ją, jak chodziła do pracy, miał pretensje o spotkania z przyjaciółmi, dochodziło do bójek. - Dzwonił potem, pisał listy, przynosił kwiaty, przepraszał – opowiada Mirosław Dworok, ojciec Doroty. – I znów po paru dniach wszystko się rozsypywało. Od dnia, gdy Dorota powiedziała Pawłowi, że nie widzi przyszłości dla ich związku, stał się jeszcze bardziej agresywny. Ojciec dziewczyny zapamiętał jego słowa, że niedługo zagrają na jej pogrzebie. Nikt nie wziął ich poważnie. Ale zachowanie Pawła stało się już wyraźnie niebezpieczne. - Miała imprezę z koleżankami, przyszedł i wyciągnął ją z lokalu za włosy – mówi sąsiad Doroty. – Trzymał ją w samochodzie, około trzeciej nad ranem zadzwoniła po rodziców, żeby przyjechali po nią. To był sygnał, że jej grozi. 26 września, gdy Dorota i jej siostry jeszcze spały, Paweł wtargnął do ich domu. Miał ze sobą nóż. Wszedł do pokoju Doroty i zaczął zadawać jej ciosy. Krzyki mordowanej obudziły siostry. Małgorzacie i Marcie nie udało się obezwładnić zabójcy. Paweł podciął sobie żyły, ugodził się nożem w serce. Przeżył. Przebywa teraz w szpitalu. - To był związek o podłożu egoistycznym – mówi dr Jan Franczyk, psycholog kliniczny. – Osoby niedojrzałe emocjonalnie, socjopatyczne, traktują partnera jak swoją własność. Gdy zaczynają go tracić, w silnym afekcie mogą próbować go zniszczyć, choćby po to, by nie stał się własnością kogoś innego. Lekarzom ze szpitala w Wodzisławiu Śląskim udało się uratować życie Pawłowi. Po kilku dniach od popełnienia zbrodni i usiłowania samobójstwa odzyskał przytomność. Przyznał się do zabicia Doroty. Za ten czyn grozi kara 25 lat, a nawet dożywotnie więzienie. - Przechodzę koło pokoju Doroty, szyba wybita, na tapczanie wciąż są ślady krwi – mówi ojciec zamordowanej dziewczyny. – On zamordował nas wszystkich, babcię, siostry, mnie, żonę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości