Sebastian wybrał się wczesnym popołudniem na ryby. W pobliżu rzeki, jeden z rolników zauważył podejrzanego mężczyznę. - Interesował się dziećmi, które idą do ze szkoły. Cofał się. Oglądał te dzieci – opowiada Krzysztof Paśko. Rolnik zauważył, że Sebastian rozmawia z nieznajomym. Po chwili już ich nie było. - Przyjechałem tutaj i znalazłem zwłoki. Ciało było nakryte workami foliowymi. Było rozebrane. Widziałem tylko buciki i nóżki – wspomina Krzysztof Paśko. Policja zaczęła szukać mordercy. 27-letniego sprawcę zatrzymano na dworcu kolejowym. - Nie był agresywny. Mogłoby się wydawać, że jest zwykłym podróżnym. Policjanci podczas zatrzymania znaleźli przy nim najprawdopodobniej narzędzie zbrodni – powiedział Jan Kościuk z Komendy Powiatowej w Pruszczo Gdańskim. W plecaku zatrzymanego funkcjonariusze znaleźli noże. Były także nożyczki i grzebień. Prawdopodobnie chciał zmienić wygląd. Obciąć włosy, by go nie rozpoznano. Dlaczego 27-letni mężczyzna zamordował 11-latka? - Nie wiem. Wstyd mi o tym mówić – przyznaje zabójca. Ze śmiercią Sebastiana nie może pogodzić się ojciec chłopca. - Mieliśmy wspólny temat. Chodziliśmy razem na ryby. A taka łajza przyszła i narobiła bigosu – mówi ojciec Sebastiana. Podczas przesłuchania, zabójcy udowodniono również próbę gwałtu chłopca. Przed sądem odpowie za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu za to dożywocie.