- To, co zrobiłem to najgorsza rzecz, jaką człowiek może zrobić - odebrać życie drugiemu człowiekowi - mówi Michał Skwarski. - On nie miał nic do stracenia. Powiedział, że nas pozabija, że każdego dnia, jak będę wracał do domu to będę przychodził po śmierć. Ojciec Michała znęcał się nad swoją rodziną. Żonie i dzieciom wielokrotnie groził śmiercią. Michał przyznał się do winy. Trafił do aresztu, ale był tam tylko kilka dni. Wyszedł, ponieważ prokuratura ustaliła, że chłopak był ofiarą domowej przemocy. Ojciec wprowadził w swoim domu terror, za najdrobniejsze przewinienia karał swoich synów kijem zakończonym rzemieniem tzw. pytą. W trakcie procesu ustalono, że rodzina poddawała się tyranii ojca przez wiele lat. Przełom nastąpił w niedzielę, 26 marca ubiegłego roku kiedy matka i synowie po raz pierwszy przeciwstawili się sprawcy przemocy. Matka wezwała policję. Pijanego i agresywnego mężczyznę odwieziono do izby wytrzeźwień. W trakcie zatrzymania groził bliskim, mówił, że ich wszystkich pozabija. - Oskarżony, jak i jego brat są to osoby spokojne, nikomu niewadzące, a zarazem introwertycy, osoby skryte – powiedział Marek Łojewski, obrońca Michała. - Gdyby to wejście ojca było inne, spokojne. A tam padły słowa: zabiję. Myślę, że ta chwila zadecydowała i emocje wzięły górę. - Michał jest na ławie oskarżonych, bo bronił swoją rodzinę, on był więźniem prze 15 lat. Dlaczego nikt nie pomógł tej rodzinie – zastanawia się Krystyna Żytecka z Fundacji ”Pomoc Kobietom i Dzieciom”. Rodzina ojca Michała nie wierzy w relacje świadków. Twierdzi też, że nie miała pojęcia o tym, co dzieje się w domu Skwarskich. Spotykali się rzadko. Zwykle z okazji rocznic i świąt. Prokuratura zażądała dla oskarżonego kary trzech lat pozbawienia wolności, obrońca natomiast prosił o łagodniejszy wymiar kary, dwóch lat w zwieszeniu na pięć i taki wyrok wydał sąd. Wyrok nie jest prawomocny. To precedens, za zabójstwo człowieka sąd wydał wyrok w zawieszeniu. Michał jest w klasie maturalnej. Chce skończyć szkołę i pójść do pracy.