Zabili z ciekawości

TVN UWAGA! 134983
Trzech nastolatków zabiło 33-letniego mężczyznę, a kilka tygodni później swojego 16-letniego kolegę. – Niewykluczone, że chcieli zobaczyć, jak umiera człowiek – mówi rzecznik prokuratury.

Pod koniec października w jednym z mieszkań w łódzkiej dzielnicy Polesie znaleziono zwłoki mężczyzny. Miał poderżnięte gardło. Mieszkanie było sprzątnięte - sprawca starał się zatrzeć ślady. Kim był, nie udało się ustalić. Wiadomo było jedynie, że mieszkający samotnie 33-letni Krzysztof S. został zamordowany przez kogoś znajomego, bo nie było śladów włamania. Kilka tygodni po zabójstwie Krzysztofa S., Polesiem wstrząsnęła informacja o kolejnej zbrodni. Zamordowany został 16-letni Jacek S. Tym razem udało się ująć podejrzanych o zabójstwo. Okazali się nimi koledzy Jacka - 16-letni Mariusz K oraz starsi o dwa lata Bartosz C. i Krzysztof L. Prawdopodobnie zabili Jacka, bo ten wiedział, kto zabił Krzysztofa S. - Jacek bardzo dobrze ich znał – mówi koleżanka nastolatków podejrzanych o morderstwa. – Byli dobrymi kolegami, grali razem w piłkę, pili. Jacek wiedział, że zabili tamtego mężczyznę, i nie umiał sobie z tym poradzić. Oni mieli mu zrobić „pukawkę”, czyli go nastraszyć, ale nie bardzo go nastraszyli… Bartosz C. i Krzysztof L. są podejrzani także o zabójstwo Krzysztofa S. Wcześniej sąsiedzi znali ich z chuligańskich zachowań. Nie uczyli się, pracowali dorywczo. Zostali aresztowani na trzy miesiące. Przyznali się do zbrodni. Prokuraturze nie udało się dowiedzieć od nich, jakimi kierowali się motywami. - Niewykluczone, że chcieli poznać odczucia, które pojawiają się podczas popełnienia zbrodni – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. – Chcieli zobaczyć, jak umiera człowiek. Zabici i zabójcy mieszkali w położonej w centrum Łodzi, ale ciszącej się złą sławą dzielnicy Polesie. Wielu jej mieszkańców ma problem z alkoholem, codziennie dochodzi do interwencji policji. Ludzie skarżą się, że najgorsza jest młodzież - agresywna i niebezpieczna. Mało kto wychodzi tu po zmroku, niemal w każdej kamienicy można znaleźć patologiczne rodziny. Typowa dla Polesia jest rodzina podejrzanego o morderstwa 18-letniego Bartosza C. Jego rodzice żyją w skrajnej biedzie. Nie pracują, utrzymują się ze zbierania złomu i pomocy społecznej, mają poważne problemy z alkoholem. - Wydaje mi się, że to sen, że się obudzę i syn przyjdzie do domu i powie – mama, idę z psem – mówi Beata Adamus, matka Bartosza C., podejrzanego o morderstwa. – Starałam się być jak najlepszą matką, głodny nie chodził, ubrany był. Może za dobra byłam. Żałuję, że go urodziłam, byłyby dwa życia. Laura Gallas, dyrektorka fundacji Równe Szanse, zajmującej się trudną młodzieżą z łódzkich dzielnic, mówi, że zbrodnia ją zaszokowała, ale nie zdziwiła. - Ktoś tym dzieciom nie wytłumaczył, że to jest złe – mówi Laura Gallas. – Oni nie przyjmują do siebie tego, co jest oczywiste dla ludzi z normalnych domów – że się nie zabija. W takim środowisku inne osoby patrzą na zabójcę i mówią – to jest twardziel, on kogoś zabił. Jeśli sąd uzna, że Bartosz C. i Krzysztof L. są winni dwóch zabójstw, mogą spędzić resztę życia w więzieniu. 16-letni Mariusz K. na wniosek śledczych również będzie odpowiadał przed sądem dla dorosłych. Za udział w zabójstwie kolegi grozi mu 25 lat więzienia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości