Adam z przyszłym szwagrem i kolegą wyszedł wieczorem do sklepu przy ulicy Armii Krajowej w Zabrzu. Po drodze natknęli się na kilku mężczyzn. - Adam wyprzedził mnie, żebyśmy przeszli obok nich gęsiego – mówi Marcin Łaziński, niedoszły szwagier Adama. – Zobaczyłem czyjś ruch ręką – Adam dostał w twarz. Potem ten sprawca powiedział – teraz masz kosę. Adam odwrócił się, przyłożył rękę do piersi – była cała we krwi. Powiedział – wsadził mi nóż. Przyjaciele zawieźli Adama do szpitala. Tam zmarł. Matka nie zdążyła się z nim pożegnać. Zabójcą Adama jest Mirosław L., więzień na zwolnieniu warunkowym. Został skazany za ciężkie pobicie i kradzież. Od dwóch lat starał się o zwolnienie warunkowe. Sąd penitencjarny odrzucał jego wnioski, uznając, że zachowuje się niestabilnie. Sytuacja zmieniła się, kiedy Mirosława L. zaczęto nagradzać za dobre zachowanie. W styczniu sąd uznał, że Mirosław L. zasługuje na zwolnienie. - Mieliśmy podstawy i dokumenty, świadczące o tym, że skazany funkcjonuje bez zarzutu, zachowuje się pozytywnie – mówi mjr Jacek Bieszczad, kierownik działu penitencjarnego w Zakładzie Karnym nr 1 w Strzelcach Opolskich, którego zastępca dyrektora wnioskował o zwolnienie Mirosława L. – Gdybyśmy wtedy wiedzieli, co może się stać… O Mirosławie L. jego sąsiedzi mówią, że był spokojnym, wesołym chłopcem, który nikomu nawet by nie ubliżył. Inną sylwetkę kreślą jego koledzy – zawsze miał coś ”pod kopułą”, pił, a jak wypił, to tracił kontrolę nad sobą. Na zwolnieniu miał mówić, że w więzieniu jeszcze bardziej mu ”odbiło”. Jego ofiara, 23-letni Adam, właśnie układał sobie życie. Pracował przy budowie elektrowni w Bełchatowie, ale chciał zmienić pracę, by być bliżej rodziny. Z matką, siostrami i ich dziećmi spędzał każdą wolną chwilę. Niebawem miał zostać ojcem chrzestnym siostrzenicy. Niedawno zamieszkał ze swoją dziewczyną w Zabrzu. - Dużo ludzi go kochało – mówi płacząc Ewa Stępień, matka Adama. – Dlaczego Pan Bóg go nam zabrał? Mirosławowi L. za zabójstwo grozi dożywotnie więzienie.