Był niedzielny wieczór, koniec długiego sylwestrowego weekendu. Adrian Sucharski razem ze swoja narzeczoną Kasią wracali od jego rodziny. Jechali jedną z głównych arterii Wrocławia - aleją Hallera. Dojechali do skrzyżowania z ul. Powstańców Śląskich. - Biały volkswagen bus zajechał im drogę – mówi Artur Lewandowski, przyjaciel Adriana. – Kasia uchyliła okno i grzecznie zwróciła uwagę kierowcy busa. On odpowiedział jej ordynarnie. Adrian wysiadł, doszło do szarpaniny. Podjechał czarny mercedes, wysiadł z niego, jak opisała go Kasia, atletyczny steryd, około 40-ki. Podszedł do Adriana, wbił mu nóż w brzuch, wsiadł do mercedesa i odjechał. Adrian Sucharski umierał na rękach narzeczonej. Zmarł po przewiezieniu na pogotowie. Policja zatrzymała już pierwszego podejrzanego – kierowcę volkswagena busa. Dzisiaj prokuratura postawiła mu zarzut współudziału w zabójstwie. Za domniemanym mordercą wystawiony został międzynarodowy list gończy.