Uratował się z pożaru. Zmarł na sepsę

TVN UWAGA! 4385289
TVN UWAGA! 235312
33-letni Robert Zych uratował rodzinę z pożaru. "Happy end" był na wyciągnięcie ręki, jednak mężczyzna zmarł.

Pożar

- Usłyszeliśmy dźwięk, syczenie. Zerwaliśmy się na równe nogi i wbiegliśmy do tego pokoju. Zobaczyliśmy jak palą się drzwi od przedpokoju, a dzieci spały tutaj. Robert chwycił Piotrka. Potem szedł po moją córkę. Całe drzwi się już paliły. Wziął Weronikę, otworzył drzwi balkonowe i od razu ją na śnieg wyrzucił. Wtedy ja wzięłam Piotrusia i wyszłam z nim też na dwór, a Robert został w mieszkaniu, bo była jeszcze mama - opowiada Beata Japs, partnerka Roberta.

Kobieta była uwięziona w pokoju.

- Nie mogłam wyjść. Wybiłam szybę i wyszłam oknem. Syn mi przyniósł drabinę i po drabinie zeszłam. 50 procent ciała miałam poparzone - opowiada Alicja Kamińska-Zych, matka Roberta.

W feralną noc było w domu pięć osób. Robert Zych uratował z pożaru dwoje dzieci i swoją mamę. W najgorszym stanie była pani Alicja, która trafiła do szpitala w Siemianowicach, Robert trafił do szpitala w Łęcznej.

- Mama miała 10 procent szans na przeżycie. A brat miał 50 procent szans - mówi Ewa Zych, siostra Roberta.

Niestety, 33-letni Robert Zych zmarł. Do ostatnich dni była przy nim żona, z którą się rozstał i partnerka, z którą mieszkał.

Wątpliwości rodziny

Rodzina ma ogromne wątpliwości, co do opieki, jaką sprawowano nad Robertem w szpitalu w Łęcznej. Swoje spostrzeżenia i zarzuty zgłosili do prokuratury.

- Dopiero jak się rodzina zjawiała, to ktoś coś przy nim robił. A tak leżał i umierał tam bez żadnej pomocy - uważa Małgorzata Zych, żona a jego partnerka Beata Japs dodaje: - Był moment, że weszliśmy z inną panią. Przy nim nic nie było zrobione. Uważam, że nie dbano o niego tak jak powinni.

Zdaniem Sanepidu to najlepszy szpital na Lubelszczyźnie. Robert Zych był tu blisko dwa miesiące. Po dwóch tygodniach pojawiła się u niego sepsa. Walczył, ale bezskutecznie.

- Główną przyczyną śmierci były oparzenia dróg oddechowych. Sepsa jest reakcją organizmu na ogólnoustrojowe zapalenie organizmu. To jest konsekwencja oparzenia. Gdyby się nie oparzył, nie byłoby prawdopodobnie sepsy. Rodzina ma prawo dzisiaj rzucać oskarżeniami, które mogą być nieprawdziwe. Ja nie chcę się do tego odnosić. Toczy się postępowanie wyjaśniające. Rodzina złożyła doniesienie do prokuratury. Mam nadzieję, że to postępowanie wyjaśni, czy doszło do jakiejś nieprawidłowości. A osobiście jestem głęboko przekonany, że nie - zapewnia dr Krzysztof Bojarski, dyrektor SPZOZ w Łęcznej.

Trwa wyjaśnianie przyczyn pożaru i przyczyny śmierci Roberta Zycha. Prokuratura prowadzi śledztwo w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci oraz narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo śmierci. Sprawa jest na wstępnym etapie, gromadzona jest dokumentacja medyczna i planowane przesłuchania świadków.

podziel się:

Pozostałe wiadomości