Tragedia na Sanie

Trzy nauczycielki z kieleckiej szkoły utonęły, dwóch osób wciąż nie odnaleziono. Wycieczka łodziami po Sanie zakończyła się tragedią. Organizator zignorował ostrzegawczy stan wody i nie zadbał o środki bezpieczeństwa.

Nauczyciele z kieleckiego zespołu szkół zawodowych wycieczkę w Bieszczady planowali od grudnia ubiegłego roku. Ustalili, że najlepszym terminem będzie długi majowy weekend. Największą atrakcją wyprawy miał być spływ po Sanie. W sobotni poranek na rzekę wypłynęły cztery łodzie, z siedmioma osobami w każdej – po dwóch flisaków i piątce nauczycieli.---obrazek _i/san/SANOK12.jpg|prawo|Jan Krzysztofik--- - W pewnym momencie zauważyliśmy na środku rzeki dryfującą łódź, z której flisak wylewał wodę – mówi Jan Krzysztofik, nauczyciel. - Nagle usłyszeliśmy, jak z innej łodzi nasze koleżanki wołają, że stała się tragedia, że wywróciła się trzecia łódź, że toną ludzie. Jedna z łodzi uderzyła o niesione nurtem rzeki drzewo. Wypadły z niej cztery nauczycielki i pomocnik flisaka. Jeden mężczyzna zdołał przeskoczyć na inną łódź, pomocnik flisaka uratował jedną nauczycielkę. Uczestnicy spływu także usiłowali ratować tonących.---obrazek _i/san/SANOK10.jpg|prawo|Niebezpieczna rzeka--- - Zdjąłem tylko zegarek, bluzę i wskoczyłem do wody – opowiada Paweł Pietraszek, nauczyciel. – Nagle zobaczyłem na środku rzeki płynącą postać Halinki. Krzyczała: ”Paweł, ratuj!”. Ale płynęła tak szybko, że nie dopłynąłem do niej. Z trudem sam dotarłem do brzegu. Czułem potworne zimno. Strażacy na miejsce wypadku przyjechali niemal natychmiast. Wyłowili zwłoki trzech nauczycielek. Do tej pory nie udało się odnaleźć dwóch osób – nauczycielki i siedemnastoletniego pomocnika flisaka. Ci, którzy przeżyli, nie mogą wciąż dojść do siebie.---obrazek _i/san/SANOK14.jpg|prawo|Maryla Pietrzyk--- - Dotąd mam przed oczami te ciała,tak pozmieniane przez wodę, że trudno je było rozpoznać – mówi Maryla Pietrzyk, pielęgniarka z kieleckiej szkoły. – Do dziś nie spałam, nie wiem, jaka będzie ta noc. Spływu nie odwołano, mimo, że poziom wody na Sanie w sobotę przekroczył stan ostrzegawczy. Na łodziach nie było ani kapoków, ani kół ratunkowych. Organizator spływu nie chce rozmawiać z dziennikarzem.---obrazek _i/san/SANOK9.jpg|prawo|Poszukiwania przerwano--- - Wiedziałem o stanie wody – przyznaje tylko. Poszukiwania dwóch nieodnalezionych osób zostały przerwane z powodu ulewnych deszczów.Z ostatniej chwili: 5 maja Prokuratura Rejonowa w Sanoku postawiła dyspozytorowi spływu Stanisławowi Ż. zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy na wodach śródlądowych i doprowadzenie do śmierci pięć osób. Przeczytaj także:Dzieci zginęły na torachŚmierć pod Rysami13-latek zginął na boiskuNa dyżurze u dróżnika...---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości