Maciej B., alias ”Gruby”, jest świadkiem koronnym w jednym z najważniejszych śledztw prowadzonych przez Prokuraturę Apelacyjną w Katowicach. Dzięki jego zeznaniom zarzuty przestępstw gospodarczych i narkotykowych postawiono kilkudziesięciu osobom. Świadek oskarżył także trzech braci, zamożnych i poważanych biznesmenów. Zeznał, że byli zamieszani w produkcję amfetaminy. Dla ich żon, które pomagały w prowadzeniu dochodowych interesów, oskarżenia były szokiem. - To stacja benzynowa, magazyny, biura – Renata, jedna z żon, pokazuje z okna samochodu należące do braci dobra. Pytanie, czy mając tak wielki majątek, ryzykowaliby więzienie dla dodatkowych kilkunastu tysięcy złotych zysku, kwituje śmiechem. Po kilku tygodniach od aresztowania mężów, do trzech kobiet zgłosiła się Katarzyna K., szwagierka ”Grubego”. Zaproponowała, że świadek koronny może zmienić zeznania na korzyść braci. Chce jednak pieniędzy. Żony postanowiły zwrócić się o pomoc do detektywa Krzysztofa Rutkowskiego. Podczas umówionego przez Katarzynę K. spotkania z Arturem G., alias ”Arczim”, który miał wziąć pieniądze dla ”Grubego”, do akcji wkroczyli komandosi detektywa. - Wypuszczę cię, ale ma tu przyjść świadek koronny – zaproponował ”Arcziemu” Rutkowski. – Świadek leży, ty jesteś wolny. ”Arczi” przystał na tę propozycję. Rutkowski śledził go i podczas przekazywania pieniędzy świadkowi koronnemu zatrzymał obu mężczyzn. Żony aresztowanych biznesmenów nie miały wątpliwości, że ich mężowie wyjdą teraz na wolność. Udowodniły, że świadek koronny składa zeznania za pieniądze i że prokuratura i sąd zakwestionują jego wiarygodność. Stało się jednak inaczej. Maciej B. co prawda trafił do aresztu za próbę wyłudzenia od kobiet pieniędzy, jednak nie stracił statusu świadka koronnego. - Do tej pory nie pojawiły się wątpliwości, że zeznania Macieja B. mogą być kłamliwe – mówi Leszek Goławski z Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach. Według prokuratora, fakt, że świadek koronny popełnił przestępstwo, nie oznacza, że złożone przez niego wcześniej zeznania są niewiarygodne, a w związku z tym może zachować swoje przywileje. Żony aresztowanych liczyły jeszcze, że sąd nie przedłuży aresztu na podstawie zeznań skompromitowanego świadka. - Sąd ustalił, że jest za wcześnie, by dyskwalifikować instytucję świadka koronnego – powiedział sędzia Wojciech Kociubiński z Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. – Sąd dostrzegł też jednak, że pojawiły się okoliczności, które po miesiącu będą wymagać odpowiedzi. Sąd postanowił dać prokuraturze miesiąc na dostarczenie dowodów winy braci innych niż zeznania świadka koronnego. Sprawa świadka koronnego, który pozostając pod opieką policji i prokuratury, handluje swoimi zeznaniami, budzi wątpliwości specjalistów, czy polski wymiar sprawiedliwości jest właściwie przygotowany do posługiwania się zeznaniami skruszonych przestępców. Są przykłady pokazujące wartość instytucji świadka - dzięki nim udało się rozbić gangi pruszkowski i wołomiński. Jednak, jak mówi, prof. Andrzej Gaberle z Uniwersytetu Jagiellońskiego: - Instytucja świadka koronnego jest instrumentem niesłychanie ryzykownym, z którego trzeba korzystać bardzo ostrożnie. W tym wypadku organy sprawiedliwości nie wykazały należytej ostrożności. Przeczytaj także:Cennik świadkaŻycie w cieniu wyroku śmierci ---strona---