Przed tragicznym wypadkiem pani Iwona ukończyła szkołę krawiecką, potem technikum policealne. Pracowała dorywczo planowała swoją przyszłość. Minęło już prawie dwa lata od tego tragicznego dnia, ale dla pani Iwony to wciąż bolesne chwile. - Kiedy przyszłam na nocny dyżur kolega pokazał mi zdjęcia. To właściwie nie wyglądało jak twarz. Nie było wielu kości, opadło jedno oko, drugiego nie było widać, nie było również nosa, ust – mówi Anita Grandem pielęgniarka ze szpitala, do którego przywieziono panią Iwonę. Urazy były bardzo rozległe. Lekarze uratowali jej życie, ale niestety jej twarz została zmasakrowana. -Twarz była wręcz oskalpowana. To był wynik bardzo silnego uderzenia samochodem w drzewo. Ona wręcz wypadła z fotela i uderzyła twarzą w pień drzewa – opowiada Juliusz Grodzki z Kliniki Chirurgii Szczękowo – Twarzowej w Poznaniu. Pani Iwonie można pomóc wysyłając sms-y na konto Fundacji TVN Nie jesteś Sam. Dzięki nim jedna z pierwszych operacji twarzy zostanie przeprowadzona wcześniej. Po pół roku leczenia otrzymała pierwszą grupę inwalidzką. W rodzinnych Suwałkach nadal nie może znaleźć pracy. Wyprowadziła się z domu, bo jej i jej najbliższym trudno było zaakceptować nową sytuację. - Zanim wyjdę z domu staram się, aby fryzura dobrze wyglądała, blizn nie zatuszuję, bo muszę je pielęgnować. Dla mnie codzienne wyjście na ulicę jest jak zdanie egzaminu, jak mnie ludzie widzą jak na mnie zareagują – opowiada pani Iwona. - Dzisiaj jestem kimś innym, jestem innym człowiekiem z twarzą, którą muszę nosić – dodaje. Pani Iwona stara się żyć jak przed wypadkiem, bywa w tych samych miejscach, odwiedza znajomych, ma jedna świadomość, że to drugie, inne życie. - Iwona zawsze robiła sobie u mnie włosy. Po wypadku przychodziła do mnie, po 18:00 kiedy zakład był już zamknięty. Nie patrzyła w lustro, patrzyła w bok. W ogóle prawie nie wychodziła, nie chciała mnie odwiedzać w domu, bała się reakcji moich dzieci. Mam nadzieję, że powróci do tamtego życia – opowiada Edyta Minkiewicz kuzynka pani Iwony - Bardzo to przeżywa, bo nie ma wsparcia. Co innego jak jest mąż, najbliższa osoba, rodzice, którzy wierzą, niezwykle potrzebne jest wsparcie emocjonalne, osobiste ona właściwie tego nie ma – przyznaje ze smutkiem przyjaciółka pani Iwony Beata Chmielewska Pani Iwona nie chce czekać na pierwszą operację plastyczną, której termin wyznaczono na 2010 rok. Kobieta próbuje dowiedzieć się czegoś nowego o operacjach twarzy. Szuka pomocy na własną rękę. Obiecała sobie, że nie wróci do rodzinnego domu, dopóki jej twarz nie będzie wyglądała lepiej. - Nie mieszkam z rodzicami, żeby moja mama tego nie widziała, nie dręczyła się ona bardzo przeżyła mój wypadek. Nie chcę, aby cierpiała, a być ze mną w stałym kontakcie patrzeć na mnie to dużo kosztuje ja wiem sama – mówi. - W domu o tym się nie mówi była tylko cisza i to chyba bardziej mnie męczyło niż gdyby ktoś usiadł i powiedział, co czuje i coś trzeba zmienić – dodaje pani Iwona ---strona--- Niestety, kobieta nie ma pieniędzy, aby poddać się operacji twarzy przed terminem wyznaczonym przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie traci jednak nadziei. - Czekam na ten ból chirurgii plastycznej, chciałabym żeby to się już zaczęło, nie chcę czekać do 2010 czy 2015, chciałabym żeby to już bolało i żeby był już efekt – opowiada. - Moim marzeniem jest mieć własną rodzinę, iść jak każdy zdrowy człowiek do pracy i przebywać w otoczeniu zdrowych ludzi, ale czując się zdrowym człowiekiem, nie napiętnowanym twarzą po wypadku.