Strach przed czadem

TVN UWAGA! 4063577
TVN UWAGA! 192584
Mieszkańcy jednego z koszalińskich bloków byli o krok od śmierci i wciąż zagraża im czad. Zdesperowani ludzie od miesięcy walczą, by spółdzielnia zapewniła im bezpieczeństwo.

- Cały czas czuję się zagrożony. Ja i moja rodzina mieszkamy, jak na bombie. Po siedmiu interwencjach straży pożarnej w przeciągu dwóch miesięcy nikt nie czułby się bezpieczny! – mówi jeden z mieszkańców, Sebastian Daniel. Mężczyzna szukał już pomocy m.in. w spółdzielni, sanepidzie, nadzorze budowlanym, straży pożarnej oraz na policji.

Dramat mieszkańców zaczął się kilka miesięcy temu, kiedy to spółdzielnia ociepliła blok, a następnie wyremontowała kominy. – Zza ściany usłyszałem tylko: „Słabo mi” i jak ktoś się osuwa. Wbiegam do pokoju: na ziemi leży nieprzytomna, blada żona. Obok, na łóżku, leży syn. Zwija się z bólu. Płacze, majaczy – relacjonuje pan Sebastian. Jego żona odzyskała przytomność dopiero, kiedy mąż przeniósł ją do innego pokoju i otworzył okno. Kiedy objawy zrelacjonował dyspozytorowi na pogotowiu ten o nic więcej nie pytał. Od razu wysłał karetkę. Cała rodzina z objawami zatrucia tlenkiem węgla trafiła do szpitala. Po tym, co się stało, pan Sebastian zainstalował w domu czujniki czadu, które systematycznie wskazywały przekroczenie norm tego zagrażającego życiu tlenku węgla. Podobnie było u sąsiadów. - Któregoś dnia nagle zaczęło „pikać”, a my nie używaliśmy przecież kuchenki! Patrzę, a tam 280 na wskaźniku! Mówię żonie: „Uciekamy!” – opowiada Ryszard Majewski. Mężczyzna nie ma wątpliwości, gdzie leży problem. - Kominy nie mają ciągu, bo są zasypane – mówi pan Ryszard. I pokazuje nam gruz, który wyciągnął z komina.

W ciągu dwóch miesięcy straż pożarna interweniowała tu aż siedem razy. Za każdym razem odcinała dopływ gazu i ewakuowała mieszkańców całej klatki, a także powiadamiała o zagrożeniu spółdzielnię. – Wskazywaliśmy na konieczność dokonania przeglądu urządzeń grzewczych oraz przewodów wentylacyjnych – mówi Mirosław Pender z komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Koszalinie.

Mieszkańcy bloku notorycznie mają wyłączony gaz, nie mogą gotować i są pozbawieni dostępu do ciepłej wody. Co na to spółdzielnia? Powołuje się na ekspertyzy swoich kominiarzy i winą za pojawienie się czadu obarcza lokatorów. Mieszkańcom wysyła pisma, w których nakazuje zadbanie o stan piecyków gazowych i poprawę wentylacji w mieszkaniach.

Pan Sebastian piecyk w swoim mieszkaniu zdemontował. – Oficjalnie, przez osobę uprawnioną. I poinformowałem o tym spółdzielnię – podkreśla. Rezultatu nie było. Jeszcze tego samego dnia czujnik wskazywał, że z mieszkania trzeba się ewakuować! Inspektorzy sanepidu stwierdzili, że czad wydobywa się z szybu wentylacyjnego. O tym, że w bloku przeprowadzą pomiary, poinformowali spółdzielnię. – Ale zarządca odpowiedział, że nie widzi potrzeby uczestniczenia w naszych pomiarach! Ja jednak uważam, że jakieś zainteresowanie z jego strony byłoby wskazane. Coś takiego mi się wcześniej nie zdarzyło – mówi Elżbieta Maciejewska z inspektoratu sanitarnego w Koszalinie. A Elżbieta Galińska – Gruchała z inspektoratu dodaje wprost: – Współpracy ze spółdzielnią nie ma żadnej!

Zdesperowany pan Sebastian złożył doniesienie na policję. Funkcjonariusze zajęli się sprawą i powołali biegłą, która ma określić przyczyny zagrożenia. - Obowiązkiem spółdzielni jest zadbać o usunięcie czadu z mieszkań. Fakt niezbity jest taki, że mamy tam kanały pracujące na ciągu wstecznym – mówi Katarzyna Witczak, biegła ds. instalacji gazowych. – W przewodach kominowych nie ma nic do zrobienia! – upierał się, podczas spotkania z mieszkańcami i reporterem UWAGI!, prezes zarządu spółdzielni „Nasz Dom” w Koszalinie, Eugeniusz Redlarski. Na odpowiedź nie musiał długo czekać. Ryszard Majewski położył przed nim reklamówkę wypchaną gruzem. - Niech pan sobie zobaczy, co ja wyjmuję z komina! To jest sadza, to są kamienie! - pokazywał. - Będę tę kwestię analizował – odpowiedział pan prezes.

Tymczasem, jeszcze podczas wizyty ekipy UWAGI!, w bloku pojawili się robotnicy. Powiedzieli, że przysłała ich spółdzielnia, a ich zadanie to naprawa wentylacji.

Postępowanie w sprawie wszczęła policja, a sanepid zażądał od spółdzielni usunięcia przyczyn czadu.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod kątem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości