- Zmusili mnie do przyznania się na komendzie – mówi Tomasz Kułaczewski. - Powiedzieli, że mają świadków i żeby nie kłamać. Powiedzieli, że dłużej będę siedział i żebym się przyznał. Widzieli, że się cały trzęsę. Bałem się po prostu. Widzieli, że jestem tchórzliwy. Przekupywali mnie, szlugi obiecywali, jakieś moro wojskowe i coś tam jeszcze - tłumaczy skazany. Matka Tomasza nigdy nie wierzyła w winę syna. - Ja od początku wierzyłam, że syn jest niewinny, że jak to się wszystko uspokoi to zabójca wyjdzie i nadal będzie mordował. Tak mówiłam i tak się stało – mówi Małgorzata Kułaczewska. Śledczy zajmujący się morderstwem w Listwie nie wzięli pod uwagę rysopisu sprawcy stworzonego na podstawie relacji świadków. Wskazywał on na długowłosego mężczyznę. - Sędzia w ogóle nie wzięła pod uwagę tego, co syn pisał. Ani sąd, ani ławnicy – mówi matka Tomasza. - Nie zgodzili się ani na wykrywacz kłamstw, ani nie wzięli pod uwagę tego, że syn pisał, że to policja go zmusiła. Świadkowie też zeznawali na jego korzyść, opisywali innego zabójcę. Pisali, że w długich włosach był, że w glanach, i że miał ciemne włosy, a mój syn jest blondynem – tłumaczy kobieta. Rysopis sprawcy odpowiada wizerunkowi Piotra T., który w tym roku został zatrzymany za inne morderstwo. Przyznał się również do popełnienia morderstwa sprzed lat. Piotr T. był uczniem liceum dla dorosłych w Tczewie. Był skryty. Izolował się od klasy. - Był nadmiernie uczynny i grzeczny, sprawiał wrażenie bardzo zamkniętej w sobie osoby, którą dręczyły być może jakieś myśli i zachowania – mówi -Aleksandra Jędrzejowska, dyrektorka szkoły. Śledztwo w sprawie morderstwa w Lisewie prowadziła policja i prokuratura w Malborku. Czy było ono rzetelne? Prokurator i policja odmawia spotkania z nami. Obecnie śledztwo na nowo prowadzone jest przez Prokuraturę Rejonową w Pruszczu Gdańskim. Piotr T., który przyznał się do dwóch zbrodni bezbłędnie zaprowadził policjantów w miejsce zamordowania 11 – letniego Marcina. Ważnym dowodem obciążającym Tomasza Kułaczewskiego był jednak ślad zapachowy. Inne nie wskazywały jasno na jego winę. Dotarliśmy do świadka, który jako jedyny zeznawał przeciwko Tomaszowi Kułakowskiemu. Rozpoznał nóż, który rzekomo miał należeć do chłopaka i być narzędziem zbrodni. Rozmowa z nim ujawnia kolejne uchybienia w śledztwie. - Żebym ja ten nóż widział na oczy, żeby oni mi go pokazali, że taki duży był, to ja bym powiedział, że to nie ten – tłumaczy Zbigniew Bruździński, świadek w sprawie. - A na zdjęciu, to było malutkie zdjęcie i ja nie widziałem. Ja tylko sekundkę widziałem to zdjęcie. Ja powinienem ten nóż widzieć w rzeczywistości, a oni nie pokazali mi tego. Tylko te zdjęcia pokazali, nic więcej. I na komendzie i w prokuraturze i w sądzie to samo, zdjęcie. Matka Tomasza nie może zrozumieć, dlaczego trzy lata wcześniej jej syn przyznał się do popełnienia morderstwa. - Ja mówię: „Tomek, dlaczego ty się przyznałeś, skoro ty tego nie zrobiłeś”? A on mówi: „mama, jeżeli mi na wizji lokalnej powiedzieli bądź grzeczny, bo cię zastrzelimy, rób tak jak ci każemy - no to się przyznałem”. Czytaj również:Morderstwo w kaplicyZagadkowe morderstwaMorderstwo w RewaluMorderstwo z zazdrościSpalili kolegę w ognisku Nawrócony przestępca