Skazany prokurator nie pracuje, ale zarabia

W 1998 r. prokurator Maciej S. wykradł z prokuratury rejonowej w Lubartowie akta sprawy dotyczącej brutalnego napadu rabunkowego. Kopie akt trafiły następnie do adwokata, który na ich podstawie poinstruował ofiarę napadu, w jaki sposób ma zeznawać przed sądem.

Maciej S. dostał za kradzież akt 1 tys. zł łapówki. Sprawa wyszła na jaw, a nieuczciwy prokurator, syn znanego profesora prawa z Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, trafił przed oblicze sądu. Ten nie miał żadnych wątpliwości, co do winy skorumpowanego prokuratora. - Maciej S. został skazany na dwa lata pozbawienia wolności i pięcioletni zakaz wykonywania zawodu prokuratora – mówi Barbara du Chateau, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie. Skazany odwołał się od wyroku, podobnie jak prokuratura, która uznała, że dla skorumpowanego przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości, to zbyt łagodna kara. Do dziś nie zapadł jednak prawomocny wyrok, mimo, że od początku procesu minęło już pięć i pół roku. Bulwersujący jest przy tym fakt, że nieuczciwy prokurator, choć zawieszony w pełnieniu obowiązków, prawie cały czas pobiera pełne wynagrodzenie za świadczoną pracę. - Jest to sytuacja, która może również budzić odczucie niesprawiedliwości społecznej – przyznaje Ewa Piotrowska, rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Jeszcze bardziej bulwersuje to, że prokurator mimo, że nie ma do tego prawa, pomaga teraz w obsłudze klientów w kancelarii adwokackiej żony mieszczącej się kilkadziesiąt metrów od prokuratury. Jak to możliwe, że skorumpowany prokurator mający na karku, choć nieprawomocny, to jednak wyrok sądu, pobiera pensję z naszych podatków? W sumie już około ćwierć miliona złotych! Jak to możliwe, że przez ponad cztery lata żaden z jego zwierzchników nie pofatygował się z wnioskiem do sądu dyscyplinarnego o obniżenie mu pensji? Dziennikarze zapytali o to rzecznika dyscyplinarnego Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie. Prawda jest taka, że wniosek sądu dyscyplinarnego o obniżenie pensji zawieszonemu prokuratorowi nie byłby potrzebny, gdyby sąd zdołał w terminie zająć się jego sprawą. Niestety, tak się nie stało. Sąd Dyscyplinarny nie zdążył na czas rozpocząć postępowania wobec Macieja S. Były rzecznik dyscyplinarny i przewodnicząca sądu dyscyplinarnego dla prokuratorów zarzucają sobie brak profesjonalizmu, na którym korzysta skorumpowany prokurator. Nie musi pracować, pobiera pensję, a żaden proces, ani karny, ani dyscyplinarny nie zakończył się jeszcze prawomocnym wyrokiem.

podziel się:

Pozostałe wiadomości