Walka o węgiel
Tysiące Polaków stara się dziś zdobyć węgiel na zimę. Ale brakuje go nawet na Śląsku.
Jeden z bohaterów naszego reportażu - 87-letni pan Stanisław, nie jest już w stanie ustawić się w długiej kolejce przy kopalni. Do tej pory zakupy robił na składzie węgla, ale dziś ceny są tam zaporowe, albo towaru w ogóle nie ma. Na zimę potrzebuje pięciu ton.
- Ostatnio dzwoniłem do kilku składów węgla. W jednym chcieli 2900 zł za tonę, w innym 3000 zł za tonę. Nie wiem, co dalej będzie. Musiałbym zebrać 15 000 złotych, żeby kupić węgiel na zimę. Nie chcę mi się nawet o tym myśleć. To, co mamy zostawimy na większe mrozy, co dalej nie wiadomo – mówi pan Stanisław.
Nasi reporterzy próbowali kupić węgiel osobiście w kopalni Bobrek. Na miejscu okazało się, że funkcjonuje tam komitet kolejkowy, w którym czeka już ponad 1400 chętnych. Przy dziennych limitach wydawania węgla przez kopalnię, musielibyśmy czekać cztery miesiące na pięć ton węgla typu orzech, za 1160 złotych.
Żeby kupić węgiel w kopalni Bielszowice trzeba mieć przewoźnika, który zgodzi się w naszym imieniu odstać w kolejce nawet tydzień. Na pobliskim parkingu dzień i noc czeka około 50 ciężarówek. Kopalnia wydaje dziennie jedynie 40 ton węgla, obowiązuje reglamentacja - jedno auto może załadować tylko trzy tony. Stojący w kilometrowych kolejkach kierowcy widzą, jak ceny wyjeżdżającego z kopalni węgla zmieniają się z tygodnia na tydzień.
- Najgorsze jest to, że stoimy 10 dni, żeby załadować auto. Dniówka i opłacenie pracowników kosztuje 250 złotych. To jest na dzień dobry 2500 złotych. Do tego dochodzi koszt paliwa, które kosztuje kolejne 2500 złotych. To jest pięć tysięcy złotych dodatkowo – komentuje jeden z kierowców.
- Ten rynek nie jest kontrolowany, to jest dzicz i bezprawie – dodaje inny z dostawców.
Składy węgla: Będzie tylko drożej
Najpopularniejszym miejscem, w którym Polacy kupują węgiel na zimę są rozsiane po całym kraju składy węglowe. Nasz reporter wykonał kilkadziesiąt telefonów, w poszukiwaniu węgla w cenie, która nie zrujnowałaby budżetu przeciętnego Polaka.
- Prognozy są takie, że w sierpniu nie będzie żadnego węgla – mówi pracownik jednego ze składów.
- Był u nas pan, który powiedział, że bardziej mu się opłaca wyjechać na zimę do Grecji niż palić węglem. Wiemy na pewno, że będzie jeszcze drożej. Każda kolejna dostawa jest o 200 złotych droższa. Nie możemy kupić bezpośrednio od kopalni, bo takie są przepisy. Musimy kupować od pośredników, którzy dyktują ceny – słyszymy w innym składzie węglowym.
Do tej pory składy węgla sprzedawały przede wszystkim węgiel z polskich kopalń oraz ten importowany z Rosji, dzięki czemu towaru nie brakowało a ceny w różnych składach były podobne. Wojna w Ukrainie i embargo na węgiel wywołały kryzys, na którym, jak opowiada nasz informator można bardzo dobrze zarobić.
Właściciel składu węgla nie może kupić towaru bezpośrednio od kopalni, musi go kupić od tzw. licencjonowanego dilera, który ma prawo zakupu węgla z kopalni, należących do Polskiej Grupy Górniczej oraz Tauron Wydobycie i sprzedaje go dalej.
- Na dziś, najniższa oferta, jaką udało mi się uzyskać to 2600 złotych brutto za tonę węgla, za który płaciłem niedawno 700 złotych. Dilerzy wywindowali ceny do dzisiejszych, regularnymi, stopniowymi podwyżkami cen. Wcześniej aż tyle sobie nie doliczali. Była konkurencja, był import, a i tak zarabiali ogromne pieniądze – mówi nasz informator.
Na czym polega praca licencjonowanych dilerów?
- Oni nie wykonują żadnej pracy. To tylko kliknięcia myszką w systemie. Na dziś, diler chce zarobić 1500 złotych na tonie, czyli np. 1,5 miliona złotych na transakcji 1000 ton, gdzie 1000 ton odbieraliśmy czasem kilka razy w tygodniu. Za wszystko płaci zwykły Kowalski – dodaje informator.
Grupa PGG chciała ułatwić zakup węgla klientom indywidualnym i otworzyła sklep internetowy, gdzie można kupić opał, w zależności od jego rodzaju od 800 do 1200 złotych za tonę. Aukcje odbywają się tylko we wtorki i czwartki, a kupno węgla graniczy z cudem.
- To siedzenie od 16 do 21 i ciągłe odświeżanie strony. Trwa to kilka godzin i tak nie udaje się kupić węgla. I tak od półtora miesiąca– opowiada pani Barbara, która walczy o zakup węgla dla swoich rodziców.
Władze Grupy PGG oraz Tauron Wydobycie odmówiły rozmowy przed kamerą, wiemy, że PGG zamierza przedstawić nowy system sprzedaży węgla klientom indywidualnym, chcą również stworzyć własną, nową sieć składów w Polsce. Nie chcieli z nami również rozmawiać dilerzy, zasłaniając się tajemnicą. Przekonywali, że wysokie ceny to skutek inflacji, a węgiel na ich placach jest już z Kolumbii i Kazachstanu.