”Miłość Boga jest w nas, każdy człowiek to brat, pojednanie to ja!”, śpiewano podczas mszy pojednania między kibicami Cracovii i Wisły Kraków. Nienawidzący się od lat zwolennicy obu drużyn przekazywali sobie znak pokoju i deklarowali, że dla pamięci Jana Pawła II już nigdy nie podniosą na siebie ręki ani nie będę przysparzać kłopotów policji. Kilka dni później na stadionie Cracovii odbył się mecz Cracovia – Legia Warszawa. Zaczął się spokojnie, kibice wspólnie odśpiewali ”Barkę”, ulubioną pieśń papieża. Podczas drugiej połowy meczu religijną pieśń na ustach kibiców zastąpiły obelgi. Po meczu fani Cracovii stoczyli bitwę z policją.---obrazek _i/kibice/KIBICE10.jpg|prawo|Prof. Filipiak wierzy w pojednanie--- - Mieliśmy wcześniej sygnały, że przeciw pojednaniu większej części kibiców wystąpią grupy chuliganów, więc tym, co się stało nie byliśmy zaskoczeni – mówi prof. Janusz Filipiak, prezes i właściciel Cracovii. Prezes mimo to wierzy w dobre skutki pojednania. Jest wciąż pod wrażeniem 25 tysięcy kibiców, którzy przyszli na mszę i 10 tysięcy, które poszło w marszu ku czci papieża. Podobną wiarą wyróżnia się ks. Henryk Surma, kapelan Cracovii. Nie podzielają jej jednak sami kibice klubu. - Pojednanie to za duże słowo – mówi jeden z kibiców Cracovii. – Nie można od nienawiści przejść do normalnych stosunków w jeden dzień. Na to trzeba lat.---obrazek _i/kibice/KIBICE3.jpg|prawo|Tak się skończyło: Rozróba po meczu--- - Pod hasłem pojednania nie kryje się miłość do kibiców przeciwnej drużyny – dodaje drugi. – Według mnie nie da się wykorzenić chuligaństwa ze stadionów. Przeczytaj także:Nie było rozróbyPierwsza ofiara wiosennej ekstraklasyIdą na wojnę z bandytyzmem Tragiczne Juwenalia