Reporterzy UWAGI! wykazali także, że ścieki z zakładu były wylewane do pobliskiego lasu. Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska nakazał ich uprzątnięcie. Dyrekcja zakładu zignorowała jednak jego zalecenia. - Dyrektor zakładu 21 lutego poinformował Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska o uporządkowaniu terenu. Nasza kontrola wykazała odmienny stan – mówi Paweł Trzaskowski z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Łodzi. WIOŚ przygotowuje wniosek do Sądu Rejonowego w Zgierzu o ukaranie osoby, która przedstawiła inspektorowi informację niezgodną z prawdą. - W zakresie prawa, jakim dysponujemy, robimy wszystko, aby wyegzekwować od tej spółki wykonanie naszych zarządzeń – dodaje Trzaskowski. Inspektor okazał się bezradny. Dlatego poproszono o pomoc prezydenta Zgierza. - Wszczęliśmy postępowanie administracyjne, nałożymy grzywnę na spółkę. Jeśli ta grzywna nie pomoże, to w ramach zastępstwa wykonawczego sami uprzątniemy odpady, ale kosztami obciążymy zakład – informuje Krzysztof Kwiatkowski, wiceprezydent Zgierza. Interwencja reporterów UWAGI! sprawiła, że Główny Lekarz Weterynarii zarządził kontrolę, która potwierdziła nieprawidłowości w zakładzie. Fabryka wstrzymała produkcję i jest modernizowana. Nadzór nad pracami sprawują inspektorzy weterynarii. Mają jednak utrudnione zadanie. - Są problemy ze zmianą obsługi elektrycznej w zakładzie. Nie ma prądu – mówi Jarosław Naze, Wojewódzki Lekarz Weterynarii w Łodzi. Zakład w Zgierzu miał się zajmować utylizacją odpadów poubojowych. Powstał za pieniądze pożyczone z Funduszu Ochrony Środowiska. Do tej pory jednak Funduszowi nie udało się odzyskać pożyczki, która wraz z odsetkami urosła do 13 mln zł. - Nie będziemy już wchodzić z panem Grabkiem w żadne rozmowy. Jego taktyka polega na tym, że unikając spłaty pożyczki, proponuje kolejne rozwiązania. Nam również takie przedstawiał. Fundusz miał mieć miejsce w radzie nadzorczej. Grabek obiecywał nam 25 proc. zysku z jego akcji i udziałów kolejnych spółek, które zakłada z rodziną. Taką propozycję złożył nam dwa tygodnie temu – mówi Jarosław Berger z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi. FOŚiGŻ chce jednak inaczej odzyskać swoje pieniądze. - Jest teren, jest działka i linia produkcyjna. Zresztą nikt się jeszcze nie przyglądał majątkowi prywatnemu rodziny Grabków. My się mu przyjrzymy – dodaje Berger. Zobacz także:Imperium Grabków Cuchnąca prawdaŚmierdzący zakład