Waży blisko 300 kilogramów. Aby przeżyć, musi trafić do szpitala

Pani Anita waży 280 kg
Waży blisko 300 kg
Waży prawie 300 kilogramów. Aby przeżyć, musi trafić do szpitala. Wracamy do historii pani Anity. Co się zmieniło od naszej ostatniej wizyty?

Chcesz pomóc pani Anicie? Szczegóły TUTAJ>>>

Pani Anita ma niewydolność krążeniowo-oddechową, olbrzymi limfatyczny obrzęk nóg oraz anemię. Żyje dzięki rurce z tlenem. Jej rodzice są również schorowani - więc jedyne wsparcie zapewnia jej opiekunka z MOPS-u.

Zobacz pierwszy reportaż>>>

Kiedy byliśmy u kobiety pierwszy raz, ta poprosiła nas o pomoc - bo, chociaż jedynym ratunkiem jest operacja bariatryczna - to żaden szpital nie chciał się jej podjąć z uwagi na jej rekordową wagę. 

- Nie mogę już schodzić z łóżka. Do marca chodziłam, na przykład do łazienki. Ale odjęło mi całkiem nogę, obrzęk limfatyczny jeszcze bardziej się powiększył. Lekarze rozkładają ręce, mówią, że oni nic z tym nie zrobią – skarży się Anita Wasilewska.

Waży 280 kg, odebrano jej córkę

Wcześniej pani Anita była osobą otyłą, ale samodzielną. Cztery lata temu zachorowała na różę krwotoczną, czyli ostre zapalenie skóry. Jej nogi z dnia na dzień stały się ciężkie, owrzodzone i opuchnięte. W międzyczasie, między innymi z powodu problemów z poruszaniem, odebrano jej jedyną córkę, którą wychowywała samodzielnie.

- Bardzo za nią tęsknie. Żałuję, że doszło do tego, że ją straciłam. Że doszło do tych chorób i otyłości. Że sąd mi ją zabrał, stwierdzając, że nie jestem w stanie się nią opiekować. Strasznie mi jej brakuje – przyznaje pani Anita.

- Może za pół roku mnie już nie będzie. Jak nikt mi nie pomoże i sama nie dam rady, to może mnie już mnie nie będzie. I córka w każdej chwili może stracić matkę. A ja dopiero mam 30 lat – dodaje zrozpaczona kobieta.

Po naszym pierwszym reportażu w życiu pani Anity pojawiła się nadzieja. Kobieta dzięki pomocy swojej opiekunki zaczęła o siebie walczyć. Przeszła na dietę, zrzuciła kilka kilogramów i ponownie zaczęła się starać o leczenie szpitalne.  

- Anita jest wyjątkowym przypadkiem, bo uważam, że nie miał kto jej pomóc. [Wasza wizyta – red.] dała jej motywację i siłę, chęć, by dalej walczyć – mówi Radosława Gelesińska, opiekunka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Słupsku.

Katarzyna Guzik pomaga osobom z otyłością

Swoimi doświadczeniami zaczęła się z nią dzielić również Katarzyna Guzik, która kiedyś ważyła prawie 200 kilogramów. Dzięki uporowi i determinacji schudła ponad 100. Teraz pomaga osobom otyłym w zrzuceniu wagi.

Zobacz reportaż o Katarzynie Guzik>>>

Z Anitą jest w stałym kontakcie od kilku tygodni, podczas naszej wizyty kobiety po raz pierwszy spotkały się osobiście.

 - Rozmawiamy ze sobą bardzo otwarcie, trochę jak dwie kobiety z podobną historią. Rozumiem jej obawy. Ona też bardzo szczerze do mnie o tym mówi – opowiada Katarzyna Guzik.

- Myślę, że potrzebowała tego spotkania, żeby zobaczyć, że ktoś naprawdę ją wspiera. Jej największy problem to brak wiary w siebie, brak wiary w ten cały proces. Doszła do takiego momentu, kiedy już jest bardzo ciężko i ona jest tego świadoma. Oczywiście ona zdaje sobie sprawę, że to będzie proces, który potrwa pewnie dwa, trzy lata i ja też ją uświadamiam – dodaje Katarzyna Guzik.

Czy lekarze pomogą ważącej 280 kg kobiecie?

Po kilku tygodniach w końcu udało się zorganizować dla pani Anity specjalne miejsce w szpitalu wojewódzkim oraz transport medyczny. Aby w bezpieczny sposób przewieźć kobietę potrzebny był specjalny zespół bariatrycznym z odpowiednią karetką oraz asysta kilku strażaków. 

Życie Anity może uratować zabieg bariatryczny, czyli chirurgiczne zmniejszenie żołądka. Zawsze przed taką operacją, pacjent musi samodzielnie nieco schudnąć. Jednak w przypadku pani Anity może to być nawet 100 kilogramów. Tym bardziej konieczna jest pomoc lekarzy. 

- Z pierwszych obserwacji lekarzy wynika, że obecny stan zdrowia pacjentki jest nieoperacyjny. Przeprowadzenie operacji spowodowałoby zagrożenie życia – mówi Marcin Prusak z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Słupsku.

Ostatecznie pani Anita trafiła do szpitala, gdzie na początku ma przejść szereg badań. 

Otyłość to choroba śmiertelna

- Czuję się lepiej, to wszystko zaczyna ze mnie schodzić, bo stresowałam się przeniesieniem i transportem – mówi kobieta.

- Otyłość jest chorobą śmiertelną. To jest trochę tykająca bomba. Nigdy nie wiemy, w którym momencie i jakie konsekwencje ze sobą pociągnie. Każde kolejne 10 kilogramów, które Anita zrzuci będzie przybliżać ją do tego, by była samodzielna – mówi Katarzyna Guzik.

- Mam nadzieję, że mi pomogą, że wyjdę na prostą. Wierzę w to – kończy pani Anita.

podziel się:

Pozostałe wiadomości