- Zaczynałam z wagi 185 kg, a później systematycznie spadała ona w dół, aż pozbyłam się 100 kg - mówi z dumą Katarzyna Guzik.
- Jak miała spotkanie z ludźmi z liceum, to musiała się przedstawić, kim ona jest, jak się nazywa – śmieje się Paulina Malczyk, przyjaciółka pani Katarzyny.
Problemy z wagą
Efektami swojej niezwykłej metamorfozy pani Katarzyna dzieli się w mediach społecznościowych. Przyznaje, że problem otyłości towarzyszył jej od dziecka. Ale dopiero w życiu dorosłym stał się dla niej największą uciążliwością.
- Chodzi na przykład transport komunikacją miejską. Inni pasażerowie w takich sytuacjach patrzą, nie zawsze chcą siedzieć koło takiej osoby. W samolocie trzeba poprosić stewardesę o dodatkowy pas, żeby móc się zapiąć. Wszystkie wyjścia na imprezy… zastanawiałam się, czy to krzesło, na którym siądę będzie w stanie mnie udźwignąć – opowiada kobieta.
Zmiana
Pani Katarzyna walkę o nowy wygląd i o nowe życie rozpoczęła 3,5 roku temu.
- Myśl była taka, że po prostu mam już dosyć. Że chcę zmienić swoje życie, chcę, żeby było łatwiejsze. Że chcę pokazać wszystkim ludziom, którzy nie wierzyli, że kiedykolwiek się zmienię, że jestem w stanie to zrobić. Ale chyba najbardziej chciałam udowodnić sobie, że jestem w stanie to zrobić i jeżeli to zacznę, to doprowadzę do końca – tłumaczy Guzik.
Pani Katarzyna, nie korzystając z pomocy specjalistów, zaczęła sama liczyć kalorie spożywanych posiłków. Szukała produktów dających jej uczucie sytości i jednocześnie niskokalorycznych. Dlatego podczas zakupów zaczęła uważnie czytać etykiety.
- Przede wszystkim patrzymy na etykiety i porównujemy kalorie. W 100 gramach łososia mamy 254 kalorii, a w dorszu 71. Można kupić nawet lody np. proteinowe, które mają 111 kalorii w 100 gramach, a w lodach czekoladowych jest ich 284, czyli prawie trzy razy więcej – opowiada.
Odchudzanie nie musi oznaczać pozbawiania się kulinarnych przyjemności. Pani Katarzyna sama wymyśliła przepisy na ciasta.
- Desery przygotowuję z niskokalorycznych składników i słodzone są erytrolem, czyli zamiennikiem cukru, który nie ma kalorii – zdradza.
Jeszcze przed schudnięciem pani Katarzyna była osobą bardzo towarzyską i to się w niej nie zmieniło.
- Pamiętam, że kiedyś wysłała mi zdjęcie w brązowej sukience, którą sobie kupiła i pomyślałam, że to niemożliwe. Byłam dumna, bo widziałam, jak ona się z tego cieszy, że w końcu może kupić sobie ubrania, które jej się podobają – opowiada Paulina Malczyk.
- Sukienki wyjściowe zawsze musiałam szyć. One nie zawsze wyglądały, tak jak sobie wymyśliłam, że będą wyglądać, a teraz mogę przymierzyć jakąś i podjąć decyzję, czy podobam się sobie – mówi pani Katarzyna.
W sieci
Kobieta prowadzi własną firmę, jest instagramerką i influencerką. Jej pasje to gotowanie i fotografia. Gdy zaczęła wygrywać walkę z otyłością, założyła specjalne konto na Instagramie, aby podzielić się swoimi doświadczeniami w odchudzaniu.
- Mam bardzo dużo komentarzy, że na obu zdjęciach [przed schudnięciem i po – red.] nie jest ta sama kobieta. Najzabawniejszy komentarz, zostawił jakiś pan, napisał, że zna nas obie i wie, że to są dwie różne osoby – śmieje się pani Katarzyna. I dodaje: - Pomyślałam, że jeżeli komukolwiek, kto przeszedł przez podobne sytuacje, pomoże moja historia, to warto spróbować.
Czy są kobiety, które informują w sieci bohaterkę, że pomogła im w zrzuceniu kilogramów?
- Nie spodziewałam się, ale tych kobiet jest mnóstwo. Dostaję komentarze od dziewczyn, że drukują moje zdjęcia, zestawienie przed i po, i mają je zawsze przy sobie. Część z nich mówi, że przykleja moje zdjęcia na lodówce – mówi pani Katarzyna.
- Materiały, które wrzuca Kasia do internetu i zdjęcia, bardzo motywują. Kasia często powtarza, że trzeba być w deficycie kalorycznym. Zaczęłam liczyć kalorie i dałam sobie czas. Schudłam prawie 30 kg – mówi Paulina Potera-Cwyl.
- Ja schudłam 25 kg, ale na tym nie poprzestaję. Kasia pokazała mi, że jest proces, że nie tyjemy w miesiąc czy dwa, a jest to nagromadzenie się pewnych złych emocji przez kilka miesięcy czy lat. Nie oczekuję w tym momencie, że schudnę w kwartał czy pół roku – mówi Dorota Korman. I dodaje: - Kasia na swoim profilu podkreśla też bardzo ważną rzecz, że trzeba się badać. Dzięki Kaśce zrobiłam badania.
„Mieszanka delikatności i niezwykłej siły”
Oszałamiająca metamorfoza pani Katarzyny wzbudza ogromne zainteresowanie. Jej historia pojawia się w różnych artykułach i wywiadach.
- Kiedy nagrywałam z nią podcast na kanał "Dalej”, okazało się, że jest szczególną mieszanką delikatności, wrażliwości, a jednocześnie niezwykłej siły i determinacji – mówi Martyna Wojciechowska. I dodaje: - Ona któregoś dnia wstała i powiedziała; „dość”. Można to przenieść na każdą sferę naszego życia, bo tak naprawdę wszystko zaczyna się od decyzji. Potem trzeba omijać rafy, które są na morzu. Na niektóre czasem musimy wpaść. Musimy się potknąć. Kasia jest wspaniałym przykładem tego, że można każdego dnia naszego życia podjąć jakąś decyzję i po prostu w niej wytrwać.
- Kasia zrobiła to ciężką pracą, dla mnie to jest piękna historia. Jest ciepło Kasi, które od niej bije na Instagramie. Ma dużo czasu dla tych ludzi, naprawdę spędza godziny dziennie, żeby być w kontakcie ze swoimi obserwatorami, z ludźmi, którzy piszą do niej bardzo osobiste wiadomości. Ma w sobie dużo siły, by tym ludziom jakoś pomóc, nawet po prostu wesprzeć ich mentalnie, bo oni wiedzą, że ona też była w takim miejscu, co oni - mówi Paulina Malczyk.
- To, co zmieniło się najbardziej, to moja psychika, mam inne podejście do ludzi, do siebie, świata i do życia. Stałam się nieprawdopodobnie silną osobą – kwituje Katarzyna Guzik.