Ojciec znęcał się nad synem

Prokurator: ojciec znęcał się fizycznie i psychicznie nad synem: ubliżał mu, wypędzał z domu, groził pozbawieniem życia, bił po głowie, kopał w brzuch i po nogach, uderzył rozżarzonym pogrzebaczem w policzek.

To fragment prokuratorskiego oskarżenia Zbigniewa K., który systematycznie znęcał się nad swoim najstarszym synem Patrykiem. Rodzina K. mieszka na przedmieściach Radomia w starym, zaniedbanym domu. Mają trójkę dzieci. Nie pracują, utrzymują się z zasiłków. Zbigniew K. to alkoholik, kiedy wpada w furię, pastwi się Patrykiem. - Jak się zdenerwował, to go pasem albo czym innym uderzył – mówi Małgorzata K., żona Zbigniewa. – Dziecko czasem zdenerwuje człowieka, to się je uderzy, ale żeby katować, to nie. Rodzina K. była dobrze znana policji. Zbigniew K. często wszczynał po pijanemu awantury. Ich dom odwiedzał pracownik socjalny, który miał sprawdzać, na co przeznaczane są pieniądze z zasiłków. Czemu nie zwrócił uwagi na to, co się dzieje z chłopcem? - Pracownicy socjalni pracują osiem godzin, a doba ma 24 godziny. Nie wiedzą, co się dzieje w domu, kiedy kończy się ich praca – wyjaśnia dyrektor MOPS w Radomiu. Również wychowawczyni klasy Patryka wiedziała, co się dzieje w jego domu. Ale tylko dziadek chłopca, zainteresował się jego sytuacją. Tylko w domu dziadka Patryk czuł się bezpiecznie. - Przyszedł w niedzielę na bajkę, i widziałem blizny na głowie, ucho całe czerwone, blizny na policzku, od pogrzebacza – mówi. Ojciec uderzył Patryka rozżarzonym pogrzebaczem. Dziadek opowiedział o tym w szkole, wychowawczyni zawiadomiła policję. Małgorzata K. wzięła winę na siebie, bo bała się, że mąż trafi do więzienia. Policja i prokuratura nie uwierzyły w jej zeznania. Zbigniew K. trafił do aresztu, w którym spędzi trzy miesiące. Teraz Patryk jest w rodzinnym domu dziecka, tam odwiedza go dziadek. Chłopiec nie chce wrócić do rodziców. - Telewizor mu kupię, wersalka jest, będzie na niej spać – dziadek Patryka pokazuje biedny pokój, w którym miałby zamieszkać chłopiec. Stara się o przyznanie prawa opieki nad dzieckiem. O tym, co stanie się z rodzeństwem, zadecyduje sąd rodzinny. Matka Patryka nie wyobraża sobie rozstania z synem, którego nie umiała i nie próbowała bronić przed ojcem. Tuli do siebie najmłodsze dziecko, obok siedzi kilkuletnia dziewczynka. - Jak to można zabrać dziecko, co ja takiego zrobiłam – płacze. – Bardzo kocham Patryka!

podziel się:

Pozostałe wiadomości