Obóz niebezpieczny dla obozowiczów

Bród, bałagan, lekceważenie bezpieczeństwa dzieci, brak niezbędnych upoważnień – to obraz obozu Związku Harcerstwa Wiejskiego, który odwiedziła ekipa UWAGI! – Nie widziałam czegoś takiego do tej pory – przyznała wizytatorka zielonogórskiego kuratorium.

O obozie zorganizowanym przez Związek Harcerstwa Wiejskiego w Dronikach w województwie lubuskim poinformowali UWAGĘ! zaniepokojeni rodzice dzieci. Opowiadali o złych warunkach i niedobrym traktowaniu małych uczestników. - Syn ma ciężką astmę oskrzelową, jest wpis w kartotece, oni o tym wiedzieli – mówi Anna Koronczewska, matka uczestnika obozu. – Mimo to kazali mu biegać dookoła obozu za karę, bo coś tam zrobił źle. Reporter UWAGI! pojechał do Dronik z wizytatorką Kuratorium Oświaty w Zielonej Górze. Już sam dojazd na miejsce był niełatwy, bo droga do obozu znajdującego się głęboko w lesie nie była w ogóle oznaczona. Trafić można do niego tylko dzięki znakom, które jeden z rodziców namalował na drzewach. W obozie panował bałagan i brud, widać było brak organizacji. Kiedy po pół godzinie pojawiła się pani komendant obozu, starała się wytłumaczyć podstawowe zaniedbania, jak brak lekarza, pielęgniarki, ratownika. - To ostatni turnus kwatermistrzowski, który zwija sprzęt – powiedziała Zofia J., komendantka obozu. Na zapleczu kuchni znajdowały się niezabezpieczone butle z gazem, kanister z benzyną był ogólnie dostępny, nie udało się natomiast znaleźć lodówki. Pani komendant tłumaczyła, że jedzenie jest zawsze dostarczane na krótko przed przygotowaniem posiłku, pokazała też spiżarnię wykopaną w ziemi. Warunki obozowe skłoniły panią wizytator do wezwania policji i straży pożarnej. Ich kontrola wykazała, że komendantka nie ma decyzji straży pożarnej o dopuszczeniu do funkcjonowania obozu. Kąpieliska pilnuje natomiast tylko niepełnoletnia dziewczyna ze stopniem młodszego ratownika. - Funkcjonariusze wydali kategoryczny zakaz korzystania przez dzieci ze sprzętu pływającego – mówi nadkomisarz Tomasz Bura, komendant Komisariatu Policji w Sławie. – Jezioro przypomina bagno, jest bardzo zarośnięte, więc akcja ratunkowa byłaby bardzo utrudniona. Na dodatek osoba pilnująca mogłaby jej nie podołać. Wizytatorka zielonogórskiego kuratorium przyznała, że pierwszy raz widziała podobnie źle zorganizowany obóz. - Widać brak poszanowania prawa – oceniła Anna Włodarczak, wizytatorka Kuratorium Oświaty w Zielonej Górze.

podziel się:

Pozostałe wiadomości