Niewolnicy w Europie

- Nigdy w życiu nikt mnie tak nie poniżał. Wyzywali nas – do roboty, polskie bydło, bez przerwy – fuck off! – mówi Polka, pracująca na plantacji truskawek w Anglii. Przypominające obozy pracy farmy, na których pracują Polacy są nie tylko we Włoszech.

Na początku tego tygodnia polska policja i włoscy karabinierzy przeprowadzili akcję przeciw organizatorom pracy dla Polaków na plantacji w południowych Włoszech. Na jaw wyszły szokujące fakty o biciu, terrorze, urągających ludzkiej godności warunkach, w jakich mieszkali pracownicy. Aresztowania przeprowadzono we Włoszech i w Polsce. Śledztwo wykaże, czy przypadki samobójstw, do których doszło wśród pracowników, nie były zabójstwami. Okazuje się, że nie tylko we Włoszech istnieją plantacje, na których wyzyskuje się pracowników z obcych krajów. Reporterzy UWAGI! pojechali do Brierley w Anglii, gdzie znajduje się plantacja truskawek firmy S&A Davies. O tym, co się tam dzieje opowiedzieli wcześniej Polacy, którzy już wrócili do kraju. Pośrednicy obiecywali im bardzo dobre warunki. - W Rybniku, w biurze pracy, pani pokazała mi bardzo dobrą ofertę na zbiór truskawek w Anglii – mówi Alina Grzonka, była pracownica farmy. W umowie, którą zawierały z pracownikami polskie firmy pośredniczące, obiecywano im co najmniej 39 godzin pracy tygodniowo, ponad pięć funtów za godzinę pracy, zaplecze socjalne, opiekę wykwalifikowanych lekarzy. Jednak przed wyjazdem przyszli pracownicy musieli zapłacić pośrednikowi spore pieniądze. - Dałem 1 250 zł pośrednikowi, niektórzy płacili nawet dwa, trzy tysiące kosztów wyjazdu – mówi Piotr, były pracownik. Na miejscu pracownicy są zmuszani do morderczej pracy. Na polu pod gołym niebem i w tunelach pod folią muszą praktycznie bez przerwy zbierać owoce. - W tunelu jest 50 stopni, ludzie mdleją, wynoszą ich na zewnątrz i leżą na trawie bez opieki – mówi Marta Homziuk, która obecnie pracuje na farmie. – Na polu wszyscy krzyczą. Nie mogłam się wyprostować, bo musiałam cały czas zbierać truskawki. Chciłam siku, powiedzieli mi, że nie mogę. Wyzywają nas – ”do roboty, polskie bydło”, bez przerwy ”fuck off!” [po angielsku ”zjeżdżaj” w ordynarnej wersji – przyp. red.] S&A Davies narzuca pracownikom normy niemożliwe do wykonania. Za zebranie mniejszej ilości truskawek, niż wymagana, nie dostają pieniędzy. Taki mechanizm wyzysku zapewnia firmie darmową siłę roboczą. - Wzięli nas na ple, gdzie było wysokie błoto, wszystko zgniłe, nie było co zbierać – mówi pracownica firmy. Sumy, które Polacy dostają, często nie zgadzają się z tym, co zapisane zostało w umowie. Jedna z pracownic powinna dostać 155 funtów, a wypłacono jej tylko 30, jako pierwszą wypłatę. Udała się do biura firmy, wyposażona w przywiezioną przez reporterów UWAGI! ukrytą kamerę. Chciała się upomnieć o przestrzeganie warunków umowy. Dowiedziała się, że źle przeczytała umowę i teraz może mieć pretensje tylko do siebie. Menadżer plantacji, do którego z kolei udał się reporter UWAGI! z poniżaną przez nadzorców pracownicą, aby interweniować w jej sprawie, został oskarżony o to, że jest agentem, który ściąga haracze od pracowników. Menadżer wezwał policję, ekipa UWAGI również. - Nie możecie tu wracać, jeśli przyjedziecie jeszcze raz, zostaniecie aresztowani – powiedział angielski policjant. – Nie dostałem dotąd żadnych skarg z farmy. Jeśli coś się wydarzy i otrzymam zgłoszenie, zajmiemy się tym. Wyzyskiem Polaków na farmie S&A Davies zajęły się jednak angielskie związki zawodowe. Z ich pomocą jeden z pracowników wezwał kolegów do protestu. Wyszli na ulicę, zorganizowali manifestację. - Traktowani jesteśmy jak numery, a nie jak ludzie – powiedział Andrzej Witkowski, przywódca protestu. – Jesteśmy tu niczym. S&A Davies, gdy prawda o warunkach w obozie ujrzała światło dzienne, zaczęła masowo zwalniać buntowników. Niestety, nic na tym nie traci. Na ich miejsce przyjmuje coraz to nowe transporty pracowników z Polski, nieświadomych, co ich czeka na plantacji truskawek.---strona--- Przeczytaj także:Żerują na bezrobotnychW Robanie praca za darmoPowolne badanie BiedronkiKaufland: Koniec zmowy milczenia

podziel się:

Pozostałe wiadomości