Nastoletni oprawcy

Dwóch nastolatków skatowało bezdomnego, bo nie chciał im dać papierosa. Mężczyzna zmarł. – Chwalili się tym, że zabili człowieka – mówi policjant. 13 i 15-latek uciekli z ośrodka socjoterapii, w którym nie ma ścisłej kontroli nad wychowankami.

Kilka dni temu łódzka policja zatrzymała dwóch nastolatków, podejrzanych o pobicie ze skutkiem śmiertelnym bezdomnego mężczyzny. Uciekli z Miejskiego Ośrodka Socjoterapii, gdzie umieszczono ich ze względu na demoralizację. Bezdomny siedział na ławce, 13-letni Paweł i dwa lata starszy Mateusz zapytali go, czy ma papierosy. Kiedy nie chciał im dać, zaczęli go kopać i bić po całym ciele. - Po 5 minutach wrócili i znów zaczęli bić – mówi policjant operacyjny z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. – Trzy razy wracali, aż mężczyzna osunął się na ławkę i leżał bez ruchu. Mężczyzna zmarł. Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują, że zgon nastąpił z przyczyn naturalnych, prawdopodobnie z powodu wycieńczenia organizmu. Chłopcy zostali zatrzymani. Wiedzieli, że ich ofiara nie żyje. Nie mieli wyrzutów sumienia. Jeszcze przed zatrzymaniem, chwalili się kolegom z ośrodka, że zabili człowieka. Obaj przebywali ostatnio w Miejskim Ośrodku Socjoterapii. Częściej jednak uciekali z niego niż w nim mieszkali. Obaj już wcześniej sprawiali duże problemy wychowawcze. Zanim 13-letni Paweł trafił do Ośrodka, przez rok przebywał w domu dziecka. Był agresywny, nie uczył się. W trakcie niespełna rocznego pobytu w domu dziecka, uciekł z niego 13 razy. - Paweł nie poddawał się żadnej nauce, nie chodził do szkoły – mówi Bożena Radzikowska, dyrektorka domu dziecka w Łodzi. – Został zapisany do szkoły masowej, ale był tam tylko kilka razy. Wychodził z lekcji, wulgarnie zwracał się do woźnej, żeby go wypuściła. Mateusz problemy zaczął sprawiać w piątej klasie szkoły podstawowej. Zaczęły się one nasilać, gdy chłopiec trafił do gimnazjum. O jego zachowaniach szkoła informowała tak matkę, jak i policję. - Był arogancki, lekceważył obowiązki szkolne, wagarował, brał udział w bójkach, kradzieżach – mówi Danuta Żakieta, pedagog w gimnazjum nr 37 w Łodzi. Obaj chłopcy znaleźli się w Miejskim Ośrodku Socjoterapii, przeznaczonym dla dzieci z problemami w nauce. Jednak nie jest to placówka o obostrzonym rygorze, kontrola nad dziećmi jest niewielka. Decyzję o umieszczeniu podjął sąd, do którego zwrócił się dom dziecka, gdzie przebywał Paweł. - Umieszczenie w Ośrodku to najsurowszy rodzaj oddziaływania zewnętrznego w przypadku postępowań o demoralizację – mówi Jarosław Papis, rzecznik Sądu Okręgowego w Łodzi. – Z założenia jest to ośrodek, gdzie nie ma rygoru pozbawienia wolności – dzieci uczą się, chodzą do szkoły. Czy było to odpowiednie miejsce dla nastolatków sprawiających już wcześniej tak duże problemy? Dyrektor łódzkiego Ośrodka dziś, po pobiciu bezdomnego przez chłopców, nie ma wątpliwości. - Gdybym miał oceniać po tym, co się wydarzyło, po jego ucieczkach, analizie dokumentów, to stopień demoralizacji Pawła był zbyt wysoki, by umieszczać go w placówce otwartej, gdzie nie ma problemów z uczniami – mówi Karol Rzeźnicki, dyrektor Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii w Łodzi. Obaj nastolatkowie staną w najbliższym czasie przed sądem dla nieletnich. Obecnie starszy z chłopców przebywa w policyjnej izbie dziecka, a młodszy trafił do schroniska dla nieletnich przy zakładzie poprawczym. Prokuratura stawia im zarzut pobicia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości