Iwona Wencel kupiła willę. Okazało się, że kobieta nie może wejść na własną posesję, gdyż zajęli ją dzicy lokatorzy. - Nie mogę tam nic zrobić – skarży się pani Iwona i pokazuje łańcuchy blokujące wejście na jej własność. Młodzież, która nielegalnie zajęła dom, nie widzi w tej sytuacji nic złego. Dzicy lokatorzy uważają, że maja prawo tam mieszkać, gdyż posprzątali lokal, który stał pusty. - Tu wszędzie były śmieci. Tak wyglądały mniej więcej wszystkie pokoje. Tu zrobiliśmy narzędziownię. Włożyliśmy w ten dom nasze ostatnie oszczędności – tłumaczą młodzi ludzie. Prośby właścicielki, aby młodzież wyprowadziła się, nic nie pomogły. Kobieta kilkakrotnie wzywała policję. Jednak funkcjonariusze byli bezsilni. - Kodeks postępowanie cywilnego mówi, że nikt nie może samowolnie naruszać posiadania, chociażby posiadacz był w złej wierze. W naszym przypadku jesteśmy wobec pani w złej wierze, ale nie może pani samowolnie naruszyć tego posiadania – twierdzili młodzi ludzie. Innego zdania jest Tomasz Gołębiowski, radca prawny. - Tego rodzaju wtargnięcie nie korzysta z ochrony ani na gruncie prawa karnego, ani cywilnego – powiedział. Uważa, że jedynym skutecznym sposobem odzyskania swojej własności jest włamanie się do nieruchomości. - Trzeba się włamać zawiadamiając uprzednio policję – wyjaśnił Gołębiowski. Iwona Wencel i jej mąż postanowili skorzystać z rady. Wspólnie z policją, pod nieobecność dzikich lokatorów, weszli do domu. Dopiero ta interwencja pozwoliła pozbyć się kłopotliwych mieszkańców.