Pani Wiesławy i jej matki nie dość, że nikt nie przeprosił, to jeszcze ukarał. Staruszkę przeniesiono do gorszego pokoju i podniesiono cenę za pobyt tłumacząc to tym, że stan jej zdrowia na tyle się poprawił, że już nie przysługuje jej dofinansowanie z Narodowego Funduszu Zdrowia. Przypomnijmy, kilka tygodni temu w ośrodku Marianna wybuchła epidemia wszawicy. Dyrekcja zakładu postanowiła zgolić pensjonariuszom głowy i w ten sposób rozwiązać kłopotliwy problem. O bulwersującym zdarzeniu powiadomiła dziennikarzy córka jednej z pensjonariuszy. Pani Wiesława sama jest lekarką i była wstrząśnięta widokiem łysej mamy. Postanowiła interweniować u dyrekcji i właścicieli domu, ale została przez wszystkich zignorowana. Dyrektor ośrodka Marianna podobnie jak przedstawiciel właściciela uważa, że nic się nie stało i nie ma sobie nic do zarzucenia, nie ma zamiaru też nikogo przepraszać. - To program UWAGA! powinien nas przeprosić, że tak jednostronnie przedstawił sprawę. Pacjenci przebywający w ośrodku wyrazili zgodę na ten zabieg i zostało to w czasie kontroli sprawdzone - uważa Zbigniew Jaranowski, dyrektor ds. medycznych ośrodków Medi-systemu. - Nie znaleziono w naszej pracy żadnych uchybień – twierdzi Urszula Świstek, dyrektor ośrodka Marianna w Majdanie. Wbrew temu co mówi dyrekcja, kontrolerzy nie są zadowoleni z tego, co zobaczyli w ośrodku. Narodowy Fundusz Zdrowia uważa, że prawa pacjenta zostały złamane, a konsultant ds. geriatrii jest oburzony wydaniem tak skandalicznej decyzji. - Osoby starsze są bardziej nieporadne niż dzieci. Są skazane na osoby, które się nimi opiekują. Jeżeli te osoby nie mają wysokiego wskaźnika moralności, litości ludzkiej, to może zdarzyć się wszystko – mówi Maria Pawińska, wojewódzki konsultant ds. geriatrii. Po emisji reportażu do redakcji przyszło wiele listów i telefonów. Okazuje się, że ogolenie głów to nie jedyne przewinienie ośrodka. Widzowie, których bliscy byli tu pensjonariuszami skarżyli się na brud, złą opiekę i kiepskie jedzenie. Napisała też do redakcji pani Bożenna. Jej mąż zmarł w ubiegłym roku. W zakładzie spędził trzy lata. Kobieta twierdzi, że na początku było dobrze, ale gdy zmieniła się dyrekcja zaczęły się oszczędności. Wprowadzono wiele nowych opłat m.in. za środki czystości. - Rodzina nie powinna ponosić żadnych dodatkowych kosztów, jeżeli jest to nasz pacjent – mówi Jerzy Serafin z Narodowego Funduszu Zdrowia. Były pracownik ośrodka potwierdza złą opinię o warunkach tu panujących. Jakby tego był mało, w ośrodkach wprowadzano kolejne oszczędności: opłaty za przepustki. Za każdy dzień pobytu chorego poza domem starców rodzina musiała płacić 80 złotych za dobę. Domyślamy się, co jest przyczyną pobierania tych opłat. Narodowy Fundusz Zdrowia dopłaca do każdej doby pobytu w ośrodku pensjonariusza 80 złotych. W czasie, kiedy jest na przepustce, jego miejsce nie jest refundowane, dlatego żąda się pieniędzy od rodzin. 2.400 zł miesięcznie na pensjonariusza z Narodowego Funduszu Zdrowia to nie jedyne wpływy zakładu. Oprócz tego z emerytury każdego pacjenta tu przebywającego ośrodek pobiera 70 procent, tj. około tysiąca złotych miesięcznie. Finałem sprawy jest zabranie mamy pani Wiesławy. Prawie 90-letnia staruszka schudła kilka kilogramów, zmarniała, jest cała poobijana i posiniaczona.