Drugi wyrok dla rektora

Nazywany był tyranem w gronostajach, który z państwowej uczelni zrobił swój prywatny folwark. W telewizji Trwam i na antenie radia Maryja twierdził, że zbudował szkołę na miarę europejską. Po kilku naszych reportażach rektorem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu Antonim Jaroszem zainteresowały się organy ścigania.

Od ponad roku UWAGA! zajmuje się rektorem Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu Antonim Jaroszem. W naszych reportażach wykazaliśmy, że nielegalnie posługiwał się licznymi tytułami naukowymi, zatrudniał w swojej uczelni osoby z wyrokami, pobierał nienależne mu wynagrodzenia. Jego wykroczenia stały się w końcu przedmiotem prokuratorskich śledztw. Pod koniec września minister edukacji odwołał Antoniego Jarosza z funkcji rektora. Kilka tygodni temu Jarosz został skazany za groźby karalne wobec dziennikarki lokalnej gazety. Tuż przed Wigilią dostał kolejny wyrok. Senat PWSZ w ciągu dwóch lat podjął cztery uchwały, przyznające mu niezwykle wysokie pensje i nagrody. Przez trzy lata profesor Jarosz zarobił w swojej szkole ponad 230 tys. zł. Rektor wiedział, że to nielegalne – tylko minister edukacji może podwyższać pensję rektora państwowej uczelni. Mimo to profesor Jarosz akceptował korzystne dla siebie uchwały. Wszystkie uchwały senatu podważyło ministerstwo edukacji narodowej i sportu. Sprawa trafiła do prokuratury. Sąd skazał go na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat, zakaz sprawowania funkcji kierowniczych na państwowych uczelniach przez pięć lat. Nakazał mu także zwrot szkole 230 tys. zł. Prokuratura Rejonowa w Rzeszowie powiększyła tymczasem listę zarzutów wobec rektora. - Rektor otrzymał osiem nowych zarzutów, trzy z nich dotyczą korupcji – mówi Jan Łyszczek z Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie. – Dwie osoby wręczyły mu korzyści majątkowe w wysokości po 30 tys. zł w zamian za ułatwienie w uzyskaniu tytułów doktorskich. Jak ustaliła prokuratura, rektor najprawdopodobniej żadnej z osób, od której wziął pieniądze, nie pomógł. Oszukiwał też mówiąc, że pieniądze podzielone zostaną między członków komisji egzaminacyjnej. - Poprosiłem Jarosza, by został moim promotorem – mówi były pracownik PWSZ. – Zgodził się, ale pod warunkiem, że zapłacę 30 tys. zł. Mówił, że to pieniądze dla członków komisji. Z tego, co wiem, nikt spośród nich nic nie dostał. Rektor obiecywał protekcję także w inny sposób. - Mnie o pieniądzach nie mówił, ale w zamian za pomoc w promocji kazał mi napisać książkę – mówi inny były pracownik PWSZ. – Ta książka znalazła się potem w jego dorobku naukowym. Oprócz korupcji innymi wątkami toczącego się śledztwa przeciw Antoniemu Jaroszowi są nakłanianie do składania fałszywych zeznań i podżeganie do pobicia jednego z byłych pracowników uczelni. Profesor Jarosz spędzi jeszcze dwa miesiące w areszcie. Wnioskował o to prokurator, obawiając się mataczenia w śledztwie. Przeczytaj także:Pierwszy wyrok dla JaroszaZabarykadowany rektor JaroszRektorze, kiedy wreszcie przestaniesz być rektorem?Haniebny rektor w opałachRektor grozi, rektora zawieszająWielka ucieczka rektoraRektor łasy na etatyRektor chowa się za studentów

podziel się:

Pozostałe wiadomości