Dziewięcioletnia Laura i sześcioletnia Natalia zostały zamordowane siekierą przez ojca, prawdopodobnie nad ranem. Adam K. zadał im kilka ciosów w głowę, potem podciął sobie żyły i powiesił się na klatce schodowej we własnym domu. Do tej pory rodzina uważana była we wsi za wzorową. Małgorzata i Adam K. mieli trzy córki, niedawno wybudowany duży dom i pole tytoniu. W ich domu nigdy nie było awantur, a dzieci były bardzo zżyte z ojcem. Odpowiedź dlaczego zabił ukochane córki być może kryje się w liście, który pozostawił. Prokuratura o liście mówi jednak niewiele. - Pan Adam opisuje w liście pewne sytuacje, ale był on skierowany do żony więc o tym rozmawiać nie możemy. Można zakładać, że przedział czasu między zabiciem córek, a samobójstwem był bardzo krótki, mówi Zbigniew Reszczyński z Prokuratury Rejonowej w Biłgoraju. Starsza dziewczynka trzy dni przed śmiercią przystąpiła do pierwszej komunii, młodsza miała od września zacząć naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej, tej samej, do której chodziła jej starsza siostra. - Nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Laura była bardzo pogodną, pracowitą, zdolną dziewczynką, miała duszę artystki, mówi Grażyna Kołtało, dyrektor dyrektor Szkoły Podstawowej im. Jana Pawła II w Zamchu. Choć rodzina Laury i Natalii uchodziła za wzorową, niecałe dwa miesiące temu zaczęły się problemy. Zdaniem sąsiadów w kwietniu Adam K. po powrocie z Niemiec, gdzie dorabiał dowiedział się, że żona ma prawie dwuletni romans z mężem jego siostry, a najmłodsza córka Maja nie jest jego dzieckiem. Nie mógł się z tym pogodzić. - Przeżywał to bardzo, dusił to w sobie i to pogrążało w środku. Ja tak o tym myślę, mówi Barbara Gontarska, sąsiadka Adama K. Ojciec Natalii i Laury wrócił do Polski na kilka dni przed komunią starszej córki. Miał nadzieję, że wszystko się poukłada. Jego żona jednak planowała rozwód i przeprowadzkę z dziećmi do Zamościa, gdzie chciała zacząć życie z nowym partnerem. Ciotka Adama K. twierdzi, że nie umiał sobie wyobrazić życia bez rodziny. - Był w niej zakochany, kochał ją i szanował. To jej odejście mogło go załamać. Pewnie był już pewny, że żona zabierze mu dzieci, mówi Maria Wróbel, ciotka Adama K. Nie ma jeszcze wyniku sekcji zwłok dzieci ale wszystko wskazuje na to, że dziewczynki zginęły natychmiast. Żona Adama K. poznała już treść listu, który pozostawił. Poza śledczymi jest jedyną osobą, która wie dlaczego jej mąż zdecydował się na tak dramatyczny krok.