Dać zwierzęciu lepsze życie

TVN UWAGA! 4009492
TVN UWAGA! 184873
Spędzały całe dnie w schroniskowych boksach, niektóre wręcz panicznie bały się ludzi. Część ma za sobą traumy: Fridzie ktoś przywiązał kamień do szyi, po czym wrzucił do jeziora. Te historie mają jednak happy and. Dzięki ludziom, którzy zdecydowali się adoptować schroniskowe psy i koty.

- Takie zwierzęta naprawdę fantastycznie odnajdują się w nowych domach. Chcemy promować modę na adopcję – mówi Anna Zielińska z Międzynarodowego Ruchu na Rzecz Zwierząt VIVA, który prowadzi akcję Adopciaki.pl. Specjalny program komputerowy pomaga odszukać psa lub kota, który najlepiej będzie się przy nas czuł. Na nowych właścicieli czekają głównie skrzywdzone, oswajane w domach tymczasowych, zwierzęta. Jak wielką metamorfozę przechodzą po adopcji, można się było przekonać podczas specjalnego spaceru „adopciaków” na Polu Mokotowskim. To ulubione miejsce warszawskich psiarzy. – Kiedy go zobaczyłam w boksie nie mogłam powiedzieć słowa… - wspomina Irena Boczkowska. Obok niej siedzi spokojny, radosny pies. – To najlepszy anytydepresant. Wyciąga mnie z domu na przymusowy spacer trzy razy dziennie. Fantastycznie urządza mi dzień! Nie ma lepszej zabawy na emeryturze – uśmiecha się pani Irena Boczkowska. Diksi jest nieduża, ma białe futerko. Żyła w klatce dla lisów, bez wody. Miała poranione opuszki łap. – Nogi były pokryte guzami, brakowało sierści. Dopiero po czterech miesiącach zaczęła nawiązywać kontakt z człowiekiem – mówi dr nauk weterynaryjnych, Sybilla Berwid- Wójtowicz. Dziś Diksi wtula się w mężczyznę, która przez cały czas trzyma ją na rękach. – A wcześniej ze strachu tężała, zamieniała się w słup soli! – podkreśla dr Berwid- Wójtowicz. Na spacerze adopciaków, psy wpatrywały się w ludzi - którzy uratowali je od życia w schronisku - z bezgraniczną miłością. Szczęśliwe przyjmowały pieszczoty. Tuliły się do ludzkiej ręki.

Adopciaki.pl, to wyjątkowy program, gwarantujący udane adopcje zwierząt. Po wpisaniu danych, specjalna wyszukiwarka dopasuje do nas psa lub kota. Zwierzaki szukają zarówno spokojnych jak i aktywnych właścicieli. Zaakceptują dzieci, bądź inne zwierzęta w domu. Mogą zamieszkać w mieszkaniu lub w kojcu na podwórku. Joanna Urbanowicz z VIVY! podkreśla, że ludzie, którzy podejmują decyzję o przygarnięciu zwierzęcia, robią to bardzo odpowiedzialnie. - Upewniają się, czy będzie pasował do ich trybu życia, czy behawiorysta pomoże. Pytają o charakter zwierzęcia. Nie kierują się jedynie wyglądem - podkreśla. Zanim zwierzęta ze schronisk trafią do adopcji, mieszkają także w domach wolontariuszy, gdzie uczą się funkcjonowania wśród ludzi i innych zwierząt. To tak zwane domy tymczasowe. - Filonka została uratowana z obozu dla dzieci. One się tak intensywnie z nią bawiły, że urwały jej ogon. Słomeczka jest u nas, bo jej pani, starsza osoba, zmarła. A rodzina powiedziała: albo zabieracie kota, albo ląduje na ulicy – opowiada Konrad Strzelczyk z fundacji „Kocia Łapka”. – Musimy włożyć bardzo dużo pracy, by doprowadzić te koty do stanu, kiedy stają się zdrowymi, oswojonymi, miłymi zwierzątkami, które nadają się do adopcji – dodaje Kamila Centkowska z tej samej fundacji.

W mieszkaniu wolontariuszki, Olimpii Kuźniewskiej, na jednym, posłaniu leżą trzy psy. Ten włochaty to Lolo. „Tymczasowicz”. Dziś idzie do adopcji. - Zanim trafił do naszego domu tymczasowego był w schronisku. Pracowałam z nim tam ponad rok. Był i wciąż jest psem bardzo wrażliwym. Niechętnie wchodzi w kontakt z człowiekiem, ale kiedy już kogoś pozna i nawiąże z nim więź, to ona jest bardzo trwała – opowiada Olimpia. W nowym domu Lolo początkowo był wyraźnie przestraszony, nieufny. Jednak już po chwili odważył się podejść do nowych właścicieli. Dał się pogłaskać. - Szukaliśmy pieska, który potrzebuje domu i miłości. Będzie ci tu dobrze – mówiła do niego Dominika Staniszewska.

Lolek znalazł nowy dom, podobnie jak Frida, która wciąż przyzwyczaja się do tego, że nie każdy człowiek krzywdzi. Suczka ocalała dzięki interwencji fundacji VIVA. Wyłowiono ją z Wieprza. Ktoś przywiązał jej kamień do szyi, a potem wrzucił do rzeki. Oglądając zdjęcia psa tuż po jego uratowaniu, trudno uwierzyć, że to to samo zwierzę, które dziś wita reporterkę UWAGI!, szczekając. Na zdjęciach pies jest przerażony, chudy, poraniony. Dziś - zdrowy i silny. Sierść błyszczy. Frida wygląda na zadowoloną i pewną swojej pozycji z nowym domu. – Ona daje nam mnóstwo miłości. Bardzo się lubi przytulać – opowiada Anna Wawrzycka.

- Ludzie mają dobre serca. Są wspaniali. Adoptują pieski ze schronisk i nie przejmują się, że nie są to pieski rasowe – mówi Joanna Urbanowicz z VIVY!.

Zachęcamy wszystkich do adopcji skrzywdzonych zwierząt. Na stronie Adopciaki.pl każdy znajdzie dla siebie pupila.

podziel się:

Pozostałe wiadomości