Joanna tym razem przytoczyła wywiad, jakiego Todor udzielił w niedzielę dla bułgarskiego radia Darik: „Jestem gotowy zastosować się do decyzji sądu, matka może przyjechać po Pawła, proszę tylko, żeby odbyło się to bez przemocy” - mówił. Dodał, że matka nie pozwala dzieciom rozmawiać przez telefon i oskarżył polskiego konsula w Bułgarii o przeprowadzenie akcji odebrania mu córki. Mój mąż w dalszym ciągu manipuluje obietnicami i oskarżeniami. Ciekawe czy nie pamięta, że już raz podpisał zgodę sędzi wykonawczej na dobrowolne oddanie dzieci, które miało się odbyć w domu jego rodziców. Gdzie się odbyło i jak dobrowolnie oddawał dzieci wszyscy dzięki zaproszonym przez niego mediom widzieli. Jaki kolejny plan uknuł mój mąż? Może zażąda, aby oddanie dziecka odbyło się w tym samym miejscu? Dla mnie szczytem bezczelności ze strony męża była prośba „żeby odbyło się to bez przemocy”. Czy to ja przyjechałam do Bułgarii z polskimi mediami, mieszkańcami Dębicy, sąsiadami, swoją rodziną i bez prawomocnych wyroków? Todor nie przyjmuje do wiadomości, że dzieci będą rozmawiać do woli kiedy się zobaczą, gdy Pawełek wróci, kiedy nikt nie będzie mu robił „wody z mózgu” i będzie mógł powiedzieć to co sam myśli. Mili moi! Zacytuję Wam jeszcze jedno zdanie z tego wywiadu „Paweł zapowiada, że jeśli mama po niego przyjedzie, ucieknie.” Pamiętacie zachowanie Nikoletki podczas ”dobrowolnego” oddawania dzieci przez ich ojca? Niektórzy z Was widzą ja na zakupach, na spacerach, większość widziała córeczkę parę dni po powrocie do Polski w TV. Czy wygląda ona na nieszczęśliwe dziecko, które chce uciekać? Zostawiam Wam do rozważenia i oceny.