Bezduszne PZU

Aneta uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. Obrażenia mózgu już nigdy nie pozwolą wrócić jej do normalnego życia. Na jej rehabilitację potrzebne są pieniądze. PZU przed długi czas odmawiało jednak wypłaty odszkodowania. Ubezpieczyciel twierdził, że pani Aneta będąc w śpiączce nie ma świadomości poczucia krzywdy i cierpienia.

- Wracaliśmy z Wrocławia z Mistrzostw Europy. Gdy stanęliśmy na światłach, uderzył w nas tir. Zaraz po wypadku znalazłem się pod deską rozdzielczą. Tył samochodu był harmonijką. Ludzie z tyłu zostali zgniecieni. Nie można było ich wydostać – wspomina Wojciech Zalewski. W wypadku najbardziej ucierpiał Marek Krajewski, jedenastokrotny medalista Mistrzostw Polski w judo i pani Aneta, towarzyszka życia Wojciecha Zalewskiego. Aneta Zalewska miała złamaną podstawę czaszki, po lewej stronie zmiażdżoną kość osłaniającą czaszkę, kość wbitą na dwa cm. w mózg i krwiak na móżdżku. Od wypadku upłynęły już cztery miesiące. Pani Aneta nadal leży w szpitalu na oddziale rehabilitacji. - Chociaż jest w tej chwili przytomna, to cierpi na patologiczną senność, jest bez kontaktu słowno-logicznego, reaguje bólowo. Jest to masywny niedowład cztero-kończynowy, z przewagą prawej strony – powiedział dr Piotr Siwik, ordynator oddziału rehabilitacji w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Olsztynie. Z takimi uszkodzeniami leczenie i rehabilitacja chorej będzie długotrwała i bardzo kosztowna. Pomóc miały pieniądze, których PZU nie chciało wypłacić. Ubezpieczyciel w piśmie do pełnomocnika pani Anety poinformował, że z powodu śpiączki i braku kontaktu poszkodowanej z otoczeniem wypłata zadośćuczynienia nie jest możliwa. - Powiedziano nam, że osoba będąca w śpiączce nie czuje krzywd, które doznała. Nie może więc dostać za nie odszkodowania – mówi Wojciech Zalewski. Dziennikarze UWAGI! postanowili wyjaśnić sytuację. PZU nie miało jednak ochoty tłumaczyć przed kamerami. Przesłało jedynie pismo, że sprawę rozpatrzy pozytywnie dla pani Anety. O szczegółach mówić nie chcieli. Postawa ta dziwi Rzecznika Ubezpieczonych, który nie znajduje żadnych przesłanek prawnych, na podstawie których ubezpieczyciel mógłby odmówić wypłaty zadośćuczynienia - Nie możemy spotykać się tu z taką bezdusznością. Sprawa jest oczywista, a w moim poczuciu zachowanie PZU jest niezrozumiałe. Zadośćuczynienie powinno być wypłacone – oświadczyła Krystyna Krawczyń z Biura Rzecznika Ubezpieczonych. PZU po interwencji mediów w końcu postanowiło w części pokryć swoje zobowiązania wobec poszkodowanej - Postanowiliśmy rozpatrzyć okoliczności na korzyść poszkodowanej i podjęliśmy decyzję, że będziemy wypłacać odszkodowanie za zwrot kosztów leczenia i rehabilitację i wypłacimy tzw. zadośćuczynienie – zapewnił Tomasz Fill, rzecznik PZU. Pani Aneta otrzymała 101 tys. zł. To kwota ponad dziesięciokrotnie mniejsza od tej, której przed sądem będzie się domagać rodzina poszkodowanej.

podziel się:

Pozostałe wiadomości