Beata Pasik w zakładzie karnym spędziła 18 lat. Skazano ją za zbrodnię, której miała dopuścić się w 1997 roku w butiku Ultimo w centrum Warszawy. Doszło tam do morderstwa i usiłowania morderstwa. Niedawno kobieta przedterminowo wyszła na wolność, siedem lat przed końcem zasądzonej kary.
Przypominamy nasz ostatni reportaż >
Z kolei Zuzanna Rogawska została skazana na półtora roku więzienia za oszustwa internetowe. Miała ich się dopuścić razem ze swoim byłym już mężem. Uciekła od niego z powodu przemocy domowej. Działalność gospodarcza była założona na nią. Sąd, skazując kobietę, uznał, że musiała wiedzieć o dziesiątkach osób, które zostały oszukane. Na nic zdały się tłumaczenia, że żyła z katem, od którego była psychicznie uzależniona i że w praktyce to on zajmował się firmą. Kolejny sąd był łaskawszy i skazał kobietę na dwa lata prac społecznych i nakazał naprawienie szkód wyrządzonych oszukanym ludziom.
Przypominamy reportaż > Przyjaźń
Pani Zuzanna trafiła do zakładu karnego, będąc w szóstym miesiącu ciąży. Znalazła się w celi, w której przebywała Beata Pasik.
- Szybko złapałyśmy kontakt, dobrze nam się rozmawiało. Czułam, że będę mogła mieć z nią przyjacielską relację - mówi Pasik.
Pani Zuzanna w celi opowiedziała pani Beacie, że w zakładzie karnym jest przez swojego byłego męża, Pawła B. Mężczyzna miał znęcać się nad nią, bić ją i katować, a po tym jak sąd zakazał mu prowadzenia działalności gospodarczej, założył na jej dane sklep internetowy i dalej oszukiwał ludzi.
Kobieta przekonuje, że nic o tym nie wiedziała, bo sklepem internetowym nie zajmowała się ze względu na natłok obowiązków z dwójką małych dzieci. W toksycznym związku trwała 12 lat. W 2017 roku w końcu uciekła od mężczyzny i złożyła przeciwko niemu zeznania. Prokuratura oskarżyła mężczyznę o znęcanie się nad nią, ale sprawa do dziś się nie zakończyła.
- Próbowałam odejść wcześniej. Wyprowadziłam się na kilka tygodni, ale on obiecywał zmianę, zaczął chodzić do psychologa. Musiałam znaleźć siłę do tego, żeby odejść ostatecznie. Niestety, trwało to aż 12 lat – przyznaje pani Zuzanna. I dodaje: - To psychopata. Normalna osoba się tak nie zachowuje. Kiedy pomalowałam się nie tak, jak jemu się podobało, potrafił mnie uderzyć, opluć, zmyć tym makijaż i kazać zrobić to jeszcze raz.
Mąż pani Zuzanny, zasłaniając się chorobą, unikał procesów sądowych. W końcu, dzięki naszej interwencji, trafił do aresztu śledczego. Dziś ma zarzuty związane nie tylko z oszukiwaniem ludzi, ale też znęcaniem się nad kobietą.
Spotkanie na wolności
Po opuszczeniu przez panią Zuzannę zakładu karnego, kobiety miały ze sobą kontakt telefoniczny. Kiedy pani Zuzanna dowiedziała się, że pani Beata wychodzi na wolność, czekała razem z naszą ekipą pod bramą więzienia. - Boję się o Zuzannę. Zrobiłabym wszystko, żeby ona nie trafiła już do więzienia, a jest to możliwe. To nie jest miejsce dla matek. Wiem, że trzeba odpowiedzieć za swoje czyny, ale nie chciałabym, żeby wróciła za kraty –wyznaje Beata Pasik. I dodaje: - Chciałabym, żeby jej historia już się zakończyła i żeby mogła szczęśliwie żyć z mężem i dziećmi.
Niedawno okazało się, że Paweł B. najbliższe miesiące spędzi w zakładzie karnym po wyrokach, jakie usłyszał w sprawie oszustw internetowych. Ponadto prokuratura postawiła mu zarzuty związane ze znęcaniem się nad panią Zuzanną oraz dwiema innymi partnerkami.
Pani Zuzannie cały czas grozi powrót do więzienia. Dwa sądy - w Białymstoku i w Gdańsku - prowadzą sprawy przeciwko niej.