Matka wyrzuciła syna z domu

TVN UWAGA! 191263
Starszy człowiek musi mieszkać na klatce schodowej, bez dostępu do wody i toalety. Mimo że matka przepisała mu mieszkanie, kobieta nie chce go wpuścić do domu. Z prośbą o pomoc dla bezradnego mężczyzny do naszej redakcji napisali jego sąsiedzi…

- Pan Marek jest moim sąsiadem od wielu lat. Nie mogłem go tak zostawić. To jest niedorzeczne by człowiek w takich warunkach mieszkał, zwłaszcza, że ma własne mieszkanie – mówi Marek Maślankowski, sąsiad pana Marka.

59-letni pan Marek bardzo długo mieszkał ze swoją matką. Dopiero siedem lat temu ożenił się. Wraz z żoną dali matce pieniądze na wykupienie mieszkania na własność. Ta zgodziła im się przekazać lokal w zamian za dożywotnią opiekę nad nią. Sytuacja zmieniła się po śmierci żony pana Marka, przeszedł załamanie nerwowe i próbował wrócić do domu rodzinnego. Początkowo mieszkał w komórce udostępnionej przez sąsiadów.

- Matka pana Marka powiedziała nam, że my jako sąsiedzi, nie mamy się wtrącać bo to jest ich sprawa. Ja pana Marka znam od dzieciństwa. To bardzo w porządku człowiek, nie mogłabym powiedzieć na niego złego słowa. Ja się z nim uczyłam w szkole, razem się wychowywaliśmy. Ma dobre serce. I podejrzewam, że dla tej matki też chciał być dobry. Ale w tej sytuacji, to jemu psychika też siada… - opowiada Danuta Stępień.

Pan Marek kilka lat temu miał wypadek, nie może pracować i żyje w renty. Mężczyzna nie ma dostępu ani do bieżącej wody, ani prądu. Na co dzień pomaga mu sąsiadka

- To jest druga moja matka. Codziennie rano daje mi kawę. A od matki nie mogę się nawet herbaty doprosić, gdy proszę by mi dała na noc – mówi pan Marek.

- Nikt nie daje naprawić tego problemu. Tu jest mróz. Przecież to jak ona go traktuje, to, to jest niehumanitarne – dodaje Janina Grzmiel, sąsiadka pana Marka.

- To co mówi mój syn, to wszystko kłamstwo. Bo jak ja bym go wpuściła, to by mnie zabił. On już tu wszedł i mnie szarpał. On sobie zasłużył na takie warunki. Ja muszę mieć swoją własność. Musi być przez sąd wykreślone to. Myśmy chcieli mu pomów. A on co? Bo butelka jest ważniejsza od tego wszystkiego – krzyczy zza drzwi do reportera UWAGI! matka pana Marka.

Policjanci, przyznają, ze kilka razy interweniowali w tym miejscu, gdy pan Marek był nietrzeźwy. Ale nie uważają, żeby mógł zrobić krzywdę matce.

- Zawsze interwencje dotyczyły pukania do drzwi. Dzielnicowy widział, że tam jest konflikt. Matka wpuszczała dzielnicowego do mieszkania, jednak zawsze zaznaczała, że syn tam nie ma wstępu. Policjanci instruowali pana Marka, że by sprawę załatwić musi on założyć sprawę w sądzie cywilnym – mówi st. asp. Dawid Krajewski ,rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Tczewie.

Gdy pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej dowiedzieli się o wizycie dziennikarzy UWAGI! u pana Marka, wieczorem zabrali mężczyznę do schroniska.

Wczoraj udało nam się skierować pana Marka do schroniska w Malborku. Dzięki Waszej wizycie udało się to, że pan Marek zrozumiał, że lepiej mu będzie w schronisku. Pracownik chodził tam wcześniej i zapraszał go do schroniska, ale tylko dobra wola podopiecznego może spowodować to, że zechce zmienić swój stan, w którym się znajduje – wyjaśnia Julita Jakubowska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tczewie.

Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy społecznej zapewniają, że będą intensywnie pracować nad sytuacją pana Marka. Mężczyzną zajmie się psycholog.

Pan Marek złożył tez do sądu wniosek o to, by matka udostępniła mu mieszkanie. Niestety matka również wystąpiła do sądu, by unieważnić akt notarialny, który wcześniej podpisała z synem.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.

podziel się:

Pozostałe wiadomości