- Dobrze, że pani robi o nim ten program, bo takich gości już nie będzie – mówi o Linde-Lubaszence, Jan Nowicki. Aktor wspomina, jak któregoś razu odwiedził kolegę, leżącego na oddziale intensywnej terapii. - Był półprzytomny, na lekach. Legenda głosi, że w trakcie działania leków nawet się ożenił! Ja nawet nie wiem, ile razy Edward się ożenił, ale było tego trochę – mówi Nowicki.
Linde–Lubaszenko ma dwójkę dzieci. Na ślubnym kobiercu stawał cztery razy. Ile w jego życiu było kobiet? – Nie mam się czego wstydzić – odpowiada wymijająco. - Nie mogę na to pytanie odpowiedzieć, bo to by było tak, jakby zamykał ten rozdział. A tak nie jest! – dodaje z pasją. Również na pytanie, jakie ma marzenia, odpowiada od razu: – Miłość! Są ludzie, którzy powiedzą: „Co ten starzec, trzęsący się nad grobem, opowiada za dyrdymały?” Nie mają racji! Miłość ciągle jest przed nami. Czeka!
Jak ważne w życiu było dla niego odnoszenie artystycznych sukcesów? - Tuż po ostatniej mojej kobiecie – uśmiecha się Linde-Lubaszenko, który, pomimo, że kilkanaście lat temu przeszedł na emeryturę, wciąż pracuje: aktualnie uczy studentów i występuje na deskach teatrów Nowego w Krakowie i Powszechnego w Warszawie. W swoim zawodowym życiu był dziekanem i profesorem w krakowskiej szkole teatralnej, z wykształcenia jest też reżyserem. Grał głównie w Teatrze Starym w Krakowie. Popularność dała mu rola doktora Bognara w serialu „Układ krążenia”. Artysta zagrał również w kilkudziesięciu filmach takich jak: „Psy”, „Lista Schindlera”, czy ostatnio „Róża”.
Linde-Lubaszenko, który w zawodzie pracuje nieprzerwanie od ponad pięćdziesięciu lat, mawia, że artystą się nie jest. Tylko bywa. – Bo to jest rodzaj natchnienia. Ono nawiedza człowieka albo nie. Nie można stale żyć w natchnieniu. Czasem trzeba odejść z napięcia, trochę poluzować. – przekonuje. W jaki sposób? - Ja dosyć wcześnie zapoznałem się ze smakiem alkoholu. Kiedyś ktoś, kto nie pił, był podejrzany. Wódka sprzyjała brataniu się ludzi – mówi aktor, który aktualnie nie pije już alkoholu. Jak tłumaczy, nie pozwala mu już na to stan zdrowia: artysta przebył ostatnio operację założenia endoprotezy biodra a wcześniej chorował na raka krtani i zupełnie stracił głos. Chorobę udało mu się jednak pokonać. – To jest ’39 rocznik! Nie do zdarcia! Młodsi od nas już dawno przestali uprawiać zawód, są zmęczeni, zrezygnowali ze stosunków damsko-męskich, czego o Edwardzie nie można powiedzieć. On ciągle jest zainteresowany kobietami. Ciągle pracuje. Ma plany – podsumowuje Jan Nowicki.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.