Podpalili samochód i porzucili ranną koleżankę. Jest wyrok

TVN UWAGA! 4212391
TVN UWAGA! 4212391
Dziś w Sądzie Rejonowym w Nisku zapadł wyrok przeciwko Patrykowi M. i Błażejowi S., nastolatkom, którzy podpalili samochód, by zatrzeć ślady wypadku, który spowodowali. Na miejscu zostawili nieprzytomną koleżankę. Dziewczyna zmarła. Starszego z nich, Patryka M. sąd skazał na sześć lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Dodatkowo ma zapłacić pięć tysięcy złotych świadczenia na rzecz funduszu pomocy ofiarom wypadków. Młodszego z oskarżonych, Błażeja S. skazano na dwa i pół roku więzienia.

Spowodował wypadek, ale nie wezwał pogotowia

Sprawa dotyczy tragicznego wypadku drogowego sprzed roku, do którego doszło w Jarocinie koło Niska na Podkarpaciu. Dwóch pijanych nastolatków wraz z koleżanką, 19-letnią Anitą, jechało samochodem należącym do ojca jednego z nich. Auto prowadził Patryk M. Chłopak nie zapanował nad pojazdem i auto uderzyło w przydrożny betonowy słup. Koledzy, widząc, że dziewczyna jest nieprzytomna, postanowili spalić samochód. Myśleli, że w ten sposób zatrą ślady wypadku. Jeden z nich podpalił wlot baku paliwa zapalniczką i obaj uciekli do domów.

Płonące przy drodze auto zauważył przypadkowo przejeżdżający kierowca i natychmiast zadzwonił na numer alarmowy. Niestety dziewczyna zmarła mimo prowadzonej reanimacji.

"Jak szła, to było widać, że idzie życie"

Anita była uczennicą 3 klasy technikum ekonomicznego w Janowie Lubelskim. Reporterka Uwagi! rozmawiała z jej krewnymi.

- Zawsze wesoła, uśmiechnięta, radosna. Nie było dla niej rzeczy niemożliwych. Jak szła, to było widać, że idzie życie… Miała 19 lat! Żeby matka jej suknie kupowała do trumny?! To nie tak powinno być! – opowiadała reporterce Uwagi! jej ciotka, Magdalena Jaśkowska.

Z Patrykiem, który feralnego dnia prowadził samochód i spowodował wypadek, dziewczyna znała się i przyjaźniła od dzieciństwa. Mieszkali w sąsiadujących ze sobą domach, zaledwie kilka kilometrów od miejsca wypadku. Patryk wcześniej był już karany za drobne kradzieże, miał za to przyznanego kuratora i wyrok w zawieszeniu. Kiedy kilkadziesiąt minut po wypadku policjanci przyjechali do jego domu, był bardzo zdenerwowany. W przeciwieństwie do Błażeja, który według relacji policjantów, uśmiechał się i nie sprawiał wrażenia przejętego sytuacją.

Mogą odwołać się od wyroku

Zakończony właśnie proces przed niżańskim sądem toczył się z wyłączeniem jawności, o co już na początku wniósł pełnomocnik jednej ze stron. Wydany przez sąd wyrok jest nieprawomocny.

Reportaż Uwagi! o tej historii:

podziel się:

Pozostałe wiadomości