- Wysyłał nas na żebry. Jak przynosiłyśmy mało pieniędzy, to nas bił. Czasami łapał za głowę i uderzał nią o futrynę. Ze starszej siostry zdarł wszystkie ubrania i w biały dzień wystawił ją naga na balkon. Raz siostra poszła się kąpać. Jedną nogą była już w wannie, a on jej wtedy nożyczki do krocza włożył – opowiada przybrana córka mężczyzny. Gabriel K. nadal mieszka z rodziną. Wspólnie z nimi przeniósł się na wieś. Od czasu skazania ojca wyrokiem, sytuacja w domu nie uległa zmianie. Dzieci są bite i wraz matką wysyłane na żebranie. Zona Gabriela K. nie zgłasza jednak tego policji. Gdyby to zrobiła, kara zostałaby odwieszona, a mężczyzna trafiłby do więzienia. - On mnie nie wypuszcza z domu dopóki są widoczne ślady pobicie. Jak powiem kuratorowi, kurator powie ojcu i ten nas pozabija. To jest wariat, który nie panuje nad sobą. Chwyci nóż i dźgnie kogoś – tłumaczy maltretowana kobieta. Ponieważ wyrok za znęcanie i przymuszanie dzieci do żebrania wydano w zawieszeniu, rodzinie przydzielono dwóch kuratorów. Jednak i ci niczego nie dostrzegli. - Do nas nie docierały informacje – mówi Renata Lipińska, kurator Sądu Rejonowego w Łasku. Do odejścia od oprawcy i powiadomienia o wszystkim policji matkę chciała namówić jedna z córek. Czy kobieta odważy się na ten krok? Gabriel K. nie przyznaje się do znęcania nad rodziną. - Owszem, pokrzyczę. Czasami trzeba pokrzyczeć na dzieci – mówi.