Zemsta za zeznania

Zeznania młodego chłopaka pomogły prokuraturze sformułować akt oskarżenia przeciw dealerowi narkotyków. Teraz on i jego rodzina są prześladowani przez braci i znajomych dealera. Choć matka chłopaka podała policji ich nazwiska, policja nie potrafi schwytać żadnego z nich.

Dwa lata temu policja na jednym z lubelskich osiedli zatrzymała dealera narkotyków Michała W. Świadkiem w sprawie był jego kolega z tego samego bloku. Zeznania, jakie złożył wtedy Tomasz D., pomogły prokuraturze sformułować akt oskarżenia. Wkrótce bracia Michała W. zaczęli nękać Tomka. - Zaczęło się od tego, że w szkole nachodziły syna 20-osobowe grupy chłopaków – mówi Małgorzata D., matka Tomka. – Potem napadli go trzej chłopcy z nożem, ale udało mu się uciec. Od tej pory zaczęliśmy chodzić z synem do szkoły. Z obawy o bezpieczeństwo Tomek musiał wyprowadzić się z domu. Jego prześladowcy zaczęli wtedy prześladować rodziców i rodzeństwo. Matkę i siostrę Tomka obrzucali wulgarnymi wyzwiskami, młodszy brat został trzykrotnie pobity przez braci Michała W. i jego kolegów. W grudniu ubiegłego roku o mały włos nie doszłoby do tragedii. - Matka oskarżonego powiedziała kiedyś jednemu z synów, że w moim domu zostaną powybijane szyby – mówi Małgorzata D. – I tak się stało. O 12 w nocy córka uczyła się w pokoju, młodszy syn spał. Wtedy przez okno wpadła płyta z chodnika. Córka wyszła właśnie do toalety, płyta upadła w tym miejscu, gdzie wcześniej siedziała. Rodzice Tomka zgłosili na policji zawiadomienie o przestępstwie. Jego ojciec zaniósł na komisariat kawał chodnika, ale nikt się nim nie zainteresował. - Kazali mi go wyrzucić na śmietnik – mówi Dariusz D., ojciec Tomka. Postępowanie zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców. Niedługo po wybiciu szyb, ojciec Tomka, wracając do domu, został zaczepiony przez grupę osiedlowych chuliganów. W jego stronę poleciał kamień. Dariusz D. znowu poszedł na komisariat. Sprawa została umorzona. - By prowadzić postępowanie, muszą być wyczerpane znamiona czynu – mówi młodszy aspirant Agnieszka Pawlak z Komendy Miejskiej Policji w Lublinie. – W tym wypadku tak nie było. Ten kamień nie stwarzał zagrożenia ani dla pana Dariusza, ani dla pojazdów. Jak się okazało, policja prowadziła sprawę pod kątem zaśmiecenia kładki nad ulicą, a nie z powodu zagrożenia dla ojca Tomka. Prześladowcy rodziny Tomka pozostają bezkarni, mimo, że jego matka już dawno podała policji ich nazwiska. Tomek cały czas mieszka poza domem. Nieraz wahał się, czy nie wycofać zeznań, by on i jego rodzina nie żyła w ciągłym niebezpieczeństwie. Policja zapewnia, że państwo D. mogą spać spokojnie. - Staramy się zrobić wszystko, by wykryć sprawców – mówi młodszy aspirant Agnieszka Pawlak. – Jeszcze raz zapewniam, że robimy wszystko, by rodzina D. czuła się bezpiecznie.

podziel się:

Pozostałe wiadomości