Po 16 dniach śledztwa pojawiły się nowe fakty. Gdyby nie ewidentne błędy policji, do tragedii mogłoby nie dojść. Skruszony gangster, współpracujący z policją otrzymał pozwolenie na posiadanie broni. Przed niebezpieczeństwem ze strony Adama B. pseudonim „Gebels” ostrzegali już w maju Centralne Biuro Śledcze dwaj krakowscy przedsiębiorcy. Pożyczyli od niego 30 tysięcy złotych, musieli oddać 350 tysięcy. Byli zastraszani. - Gebels mówił, że nie boi się nikogo. Mówił, że może mnie zastrzelić, utopić, udusić, spalić, groził, że wykończy moją rodzinę – wspomina z przerażeniem jeden z przedsiębiorców. Sami zgłosili się na przesłuchanie do Centralnego Biura Śledczego Niestety nikt nie wierzył w groźby Adama B. do 2 sierpnia, kiedy to zastrzelił swoją byłą dziewczynę Eleonorę, jej kuzyna, poważnie ranił ojczyma po tym sam strzelił sobie w głowę. Mężczyzna był dobrze znany krakowskiej policji przez lata związany był z gangiem „Marchewy” był jego osobistym kierowcą. Zajmował się lichwą, handlował także narkotykami. Adam B. okazał jednak skruchę i zaczął współpracę z policją. W marcu po prawdopodobnie sfingowanym na siebie zamachu, otrzymał od CBŚ pozwolenie na broń. To właśnie z tej broni dokonał tak brutalnego morderstwa. Krakowscy policjanci niezwiązani z CBS-em są zaskoczeni, jakim cudem mógł nosić legalnie pistolet. Po tragedii Komenda Główna Policji rozpoczęła postępowanie wyjaśniające. Okazało się, że Adam B. nie powinien nigdy otrzymać pozwolenia na broń. Mężczyzna, co prawda nie był karany, ale w policyjnej bazie informacyjnej widniała adnotacja, że interesuje się nim CBŚ. Odpowiadający za wydawanie pozwoleń na broń Wydział Postępowań Administracyjnych Małopolskiej Komendy wystąpił z zapytaniem do CBŚ o możliwość wydania Gebelsowi broni. Ta wystawiła mu nienaganną opinię. - Procedura wydania pozwolenia na broń Adamowi B. wyraźnie została naruszona. Należy wszcząć postępowania dyscyplinarne wobec jednego z naczelników CBŚ oraz jednego z pracowników, który prowadził tę sprawę – mł. insp. Paweł Biedziak dyrektor Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji. - Z zebranych już materiałów wydaje się, że nie obędzie bez usunięcia tych funkcjonariuszy z szeregów policji – dodaje. W wyniku dziennikarskiego śledztwa, które przeprowadzili nasi reporterzy dowiedzieli się, że krakowski CBŚ telefonicznie ponaglał ich, aby przyspieszyć wydanie pozwolenia dla Adama B. Policjanci z Centralnego Biura Śledczego, którzy w postępowaniu prokuratorskim występują na razie jako świadkowie, zaprzeczają tym informacjom. Jedna z hipotez mówi, że Adam B. pożyczał pieniądze także funkcjonariuszom CBŚ. Stąd mógł mieć przyzwolenie dla swojej działalności. Eleonora tydzień przed śmiercią zgłosiła na Komisariat Policji Kraków – Podgórze zawiadomienie o groźbach ze strony „Gebelsa”. Mężczyzna groził jej bronią prosiła o ochronę. - Dziwne jest, że dokument o wszczęciu postępowania przez Policję datowany jest na 31 lipca, na stemplu pocztowym widnieje data 7 sierpnia. Czy wszczyna się postępowanie po śmierci ofiary? – pyta z wielkim żalem matka zamordowanej. Zawiadomienie o wszczęciu postępowania w sprawie gróźb zostało wysłane przez policję pięć dni po zabójstwie Eleonory. Dlaczego CBŚ tolerował podejrzane zachowanie „Gebelsa”, wykaże śledztwo. - To postępowanie było prowadzone opieszale. Praktycznie nie wykonano żadnych czynności, tak nie może być to jest niedopuszczalne. Osoby za to odpowiedzialne od pracownika prowadzącego postępowanie przez osobę, która go bezpośrednio nadzoruje po człowieka, który nadzoruje cały pion kryminalny będą miały prowadzone postępowania dyscyplinarne – stanowczo mówi mł. insp. Paweł Biedziak. Okazuje się, że policjanci z Centralnego Biura Śledczego, przeciw którym toczy się postępowanie dyscyplinarne, nie zostali do tej pory nawet zawieszeni. Wydaje się, że w tak ważnej sprawie, dla dobra śledztwa funkcjonariusze ci powinni być już teraz odsunięci od wykonywania obowiązków służbowych. Niestety policyjne śledztwo nie przywróci życia Eleonory.