Marek F. jest częstym gościem uzdrowiskowego Ciechocinka. Podając się za doświadczonego biznesmena, byłego żołnierza lub oficera ABW nawiązuje znajomości m.in. z samotnymi kuracjuszkami. 54-latek, obiecując przyszłe zyski, nakłania kobiety do inwestowania pieniędzy w złoto, kamienie szlachetne bądź nieruchomości.
Kobiety poznane w Ciechocinku
- Spacerowałam po parku w Ciechocinku. Jechał samochód, skórzane, białe siedzenia, elegancki pan. Zatrzymał się i mówi: „Dzień dobry, chciałbym z panią porozmawiać, jestem tutaj sam, a pani mi się podoba. Czy mógłbym zaprosić panią na kawę?” – opowiada nasz rozmówczyni.
Kobieta spotkała się z mężczyzną.
- Przyjechał elegancko ubrany pan, zamówił po lampce wina. Powiedział, że jest udziałowcem w wielu spółkach, które budują apartamenty i że zajmuje się również handlem złotem. Kelnerzy kłaniali mu się w pas, zostawiał hojne napiwki – wspomina nasza rozmówczyni.
Marek F. wiedział, jak manipulować kobietami. Przed jakiś czas starał się rozpoznać, ich potrzeby i możliwości finansowe.
- Zadzwonił i powiedział: „Mam wspaniały interes na złocie do zrobienia”. Powiedział, że potrzebuje 150 tys. zł i jak pożyczę, to zarobię bardzo dużo pieniędzy. Pieniądze wypłaciłam, włożyłam do siatki i odjechał z nimi. A następnego dnia znowu do mnie dzwoni i mówi: „To jest za mało, potrzebuje więcej. Daj tyle pieniędzy, ile masz, bo muszę zapłacić za złoto”. Wysyłał mi zdjęcia tego złota i zapewniał, że je kupuje – opowiada nasza rozmówczyni.
- Po tygodniu uznałam, że coś jest nie tak i wszystko zgłosiłam na policję – dodaje kobieta.
Kolejna nasza rozmówczyni, pani Anna poznała Marka F. pracując jako masażystka w SPA w jednym z sopockich hoteli. Mężczyzna omamił kobietę wizją rozwoju własnej firmy. Zysk miał przynieść handel sprzętem elektronicznym. W konsekwencji pani Anna utraciła dużą sumę pieniędzy.
- Poznałam Marka 8 lat temu, twierdził, że był w Afganistanie. Jako były żołnierz wzbudzał duże zaufanie. Mówił, że jest wziętym biznesmanem. Przyjeżdżał albo dzwonił i mówił: „Słuchaj, jest napięta sytuacja, potrzebuję, żebyś wzięła kredyt, bo jeśli teraz nie damy tamtym ludziom pieniędzy, to wszystko przepadnie” – przywołuje nasza rozmówczyni.
- Jak poprosiłam go, że chce z tego wyjść, to zaczęły się kłótnie. Wyzwiska i nocne telefony. Mówił, że jestem skończona, że moja rodzina jest skończona. I potem po prostu zniknął. Straciłam blisko 200 tys. zł – ubolewa pani Anna.
Markowe buty i ubrania
Kolejna kobieta, pani Małgorzata, mając nadzieję na opłacalne zainwestowanie pieniędzy straciła 300 tysięcy złotych.
- Mam małą firmę sprzątającą i widocznie znalazł mój numer w internecie. Zadzwonił, powiedział, że ma mieszkanie do sprzątania i pojechałam. Na półce miał chyba 30-40 par markowych butów, szafa uginała się od dobrych ciuchów. Mówił, że jest deweloperem, że ma dużo hoteli. Że sprzedaje złoto i na złocie można dużo zarobić – opowiada pani Małgorzata.
- Pytał, czy mam większą gotówkę. Miałam pieniądze, bo sprzedałam swoje mieszkanie. Powiedziałam o sprawie mężowi, ale on nie był przekonany. Udało mi się go jednak namówić i zainwestowaliśmy 150 tys. zł. O drugich 150 tys. zł mój mąż już nie wiedział – dodaje kobieta.
Pokrzywdzonych przez Marka F. kobiet jest więcej. Nie wszystkie zdecydowały się na udział w reportażu. Żadnej z nich nie udało się zarobić na interesach z mężczyzną i odzyskać zainwestowanych pieniędzy.
- Jak zapytałam o moje pieniądze, to powiedział, że go pomawiam. Był agresywny. Zaczęłam mu pisać, że oddam sprawę na policję i do prokuratury, że nie odpuszczę mu tych pieniędzy. Ale on nic sobie z tego nie robił. Udało mi się odzyskać 105 tys. – mówi pani Małgorzata.
- Złożyłam zeznania na policji, później prokuratura zawiesiła postępowanie, ponieważ biegły sądowy na podstawie dokumentów, które pan przedstawił stwierdził, że on jest tak chory, że nie jest w stanie uczestniczyć w postępowaniu sądowym. Nawet nie wiadomo, kiedy wyzdrowieje – mówi jedna z naszych rozmówczyń.
- W zasadzie byłam spłukana do zera. Moje życie się załamało. To był najtrudniejszy czas w moim życiu, ale mogłam liczyć na przyjaciół i rodzinę – mówi pani Anna.
Kim jest Marek F.?
Kim rzeczywiście jest Marek F.? Jaka jest jego przeszłość? Z naszych ustaleń wynika, że mężczyzna mieszka w bloku na jednym z łódzkich osiedli.
Nie zastaliśmy go na miejscu. Nazwisko mężczyzny jest jednak dobrze znane prokuraturze. Pojawia się aż w kilkudziesięciu postępowaniach. Okazuje się, że podejrzany od ośmiu lat unika odpowiedzialności karnej, zasłaniając się złym stanem zdrowia. Jedna ze spraw, dotyczących oszustwa, toczy się łódzkiej prokuraturze.
- Sprawa dotyczy ona oszustwa na kwotę nie mniejszą niż 100 tys. zł. Chodzi o rzekomą inwestycję nabycia bursztynów tzn. pobrania od pokrzywdzonej środków celem zakupu bursztynów i później odsprzedaży z zyskiem, do czego nie doszło – mówi Paweł Jasiak z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Sprawy wszczęte przeciwko Markowi F. toczą się lub toczyły, w kilkunastu prokuraturach, w różnych miastach Polski. To głównie postępowania związane z doprowadzeniem poszkodowanych do niekorzystnego rozporządzania mieniem.
- Wobec tego pana prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu zarzutów. Dotyczą one popełnienia przestępstwa oszustwa na szkodę trzech różnych pokrzywdzonych. Natomiast jeden z zarzutów dotyczy posługiwania się urządzeniami podsłuchowymi – mówi Adam Blecharczyk z Prokuratury Rejonowej w Aleksandrowie Kujawskim.
Obrońcy podejrzanego nieustannie dostarczają śledczym dokumenty medyczne, z których wynika, że stan zdrowia Marka F. nie pozwala mężczyźnie o własnych siłach stawiać się na przesłuchania.
- Powoływał się na wiele chorób – mówi prokurator Paweł Jasiak.
Z nagrań dokonanych przez detektywów zatrudnionych przez poszkodowane kobiety, wynika, że Marek F. bywa w restauracjach i prowadzi życie towarzyskie.
- Jak to się może dziać, że pan, który ma papiery, że nie jest w stanie stanąć przed sądem, ani uczestniczyć w żadnym postępowaniu, jednocześnie dalej wyłudza pieniądze, swobodnie porusza się po Ciechocinku i ma się doskonale? – dziwią się nasze rozmówczynie.
Jak to możliwe, że Marek F. wciąż czuje się i jest tak bezkarny? Tropy naszego śledztwa prowadzą nas do Torunia. Jak ustaliliśmy, mężczyzna jest bywalcem jednej z siłowni. Tuż przy wejściu zauważyliśmy samochód Marka F. Mężczyzna zaparkował auto na miejscu dla osób niepełnosprawnych.
W środku budynku F. ćwiczył, nie wyglądał na schorowanego, czy też osobę niesprawną. Z łatwością wykonywał ćwiczenia fizyczne.
Mężczyzna nie chciał rozmawiać i zaczął się szybko oddalać.
Późnym wieczorem spotykaliśmy Marka F. w jednym z ciechocińskich hoteli. Niestety nadal nie miał odwagi rozmawiać z dziennikarzami.
Naszymi ustaleniami podzieliliśmy się z prokuraturą. Jak zebrane przez nas materiały wpłyną na podjęcie zawieszonych postępowań?
- Jeżeli faktycznie tak wygląda stan podejrzanego, a wykfalifikowany medyk wskazuje na niemożność uczestnictwa w procesie, to jest to klasycznie poświadczenie nieprawdy – przyznaje prokurator Paweł Jasiak.
- Wydaje się, że policja i prokuratura nie zrobiły wszystkiego w tej sprawie. Liczymy, że zostanie ukarany i nie uda mu się już nikogo oszukać – słyszymy od kobiet, z którymi rozmawialiśmy.
Autor: wg
Reporter: Dorota Pawlak