Twarzy przerażonych dzieci, które widać w przesłanym do Uwagi! nagraniu, nie da się zapomnieć.
- Ona przez 20 lat czuła się bezkarna. Myślała, że dalej każdy będzie się jej bał, a tu ktoś przerwał nić i zgłosił to na policję – mówi krewna kobiety z nagrania.
- My tego nie zrobiłyśmy, ale w kimś to pękło – dodaje inna krewna.
Matka grozi dzieciom nożem. Reakcja służb
- Policjanci zaczęli rozpytywać dokładnie tę kobietę, o całą tę sytuację. Wówczas kobieta stała się pobudzona i agresywna. Została odizolowana od dzieci. Na miejsce wezwane zostało pogotowie, aby przewieźć ją na obserwację do szpitala – relacjonuje Aneta Brzykcy z Komendy Powiatowej Policji w Tomaszowie Lubelskim.
Autorką filmu jest Anna W. 40-latka, matka dwójki dzieci. Nożem groziła 9-letniej córce i prawie rocznemu synowi. Wykrzykując do dzieci, że je zabije.
- Prokuratura Rejonowa w Tomaszowie skierowała wniosek o zastosowanie środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania – mówi Rafał Kawalec z Prokuratury Okręgowej w Zamościu. I dodaje: - Sąd Rejonowy w Tomaszowie Lubelskim nie uwzględnił tego wniosku. Aktualnie skierowano zażalenie na to postanowienie sądu.
Czym sąd argumentował odrzucenie wniosku?
- Sąd uznał, że to zdarzenie jednostkowe i nie zachodzą przesłanki spełnienia groźby, która wcześniej została sformułowana – przywołuje prokurator Rafał Kawalec.
- Podejrzewam, że gdyby dziecko jej się sprzeciwiło, to użyłaby tego noża. Nie ma nawet dwóch zdań - uważa krewna kobiety.
- Nagranie jest szokujące. Uważam, że mógłby być zastosowany areszt. Artykuł 258, paragraf 3 to tak zwany areszt prewencyjny. Na nagraniu widać, jak kobieta się zachowuje, że jest niebezpieczna – podkreśla prof. Piotr Kruszyński.
W tym przypadku służby zareagowały właściwie. Policja natychmiast zatrzymała kobietę, prokuratura postawiła zarzut i złożyła wniosek o areszt, ale sąd zdecydował inaczej.
- Rozumiem wątpliwości sędziego, ale gdybym był na jego miejscu, to zastosowałbym areszt – zaznacza profesor Piotr Kruszyński.
Co działo się w domu Katarzyny W.?
- Tam krzyki były zawsze, bo to jest chora psychicznie osoba. Poszłam do niej i pytam: „Dlaczego to zrobiłaś?”. Powiedziała, że chciała sprowadzić męża do domu, bo jej mąż pracował w Niemczech. Powiedziałam jej w oczy, że się nie nadaje na matkę – przytacza jedna z sąsiadek.
- Te dzieci mają tragiczne życie. Ich mama śpi albo jeździ. Ale nie wiemy, gdzie jeździ. Jej córka pilnuje rocznego dzieciaka. 8-letnia dziewczynka nosi go i karmi – mówi krewna kobiety.
- Kiedyś dostaliśmy zdjęcie z rozdania dyplomów, na którym jest dziewczynka. Dziecko jest tak zrezygnowane... W jej oczach widać: „Pomóż mi!” – dodaje druga krewna.
Anna W. po niespełna dwóch tygodniach pobytu w szpitalu psychiatrycznym, wróciła do domu.
- Teraz też jej mąż wrócił z zagranicy. Tą starszą dziewczynkę zabrał ojciec. Ona ma ją z innym mężczyzną, a to małe, roczne ma z obecnym mężem – tłumaczy sąsiadka. I dodaje: - Każdy jest zdziwiony, że ona może jeszcze sprawować władzę rodzicielską.
O sprawę pozostawienia młodszego dziecka pod opieką matki i ojca, który wrócił z zagranicy, zapytaliśmy sąd w Tomaszowie Lubelskim.
- Nie daje to gwarancji [bezpieczeństwa – red.], ale gwarancję daje tylko zabranie dzieci. Nie wydaje mi się, aby w interesie dzieci było wyrywanie ich ze środowiska rodzinnego – stwierdza Krzysztof Pliszka z Sądu Rejonowego w Tomaszowie Lubelskim. I dodaje: - Mamy tutaj do czynienia z osobą, która leczy się psychiatrycznie. Ona tłumaczyła, że nie dawała sobie rady, kiedy obaj ojcowie dzieci byli za granicą.
Decyzja sądu o niezastosowaniu aresztu bulwersuje prokuraturę, policję, mieszkańców i tych, którzy widzieli film.
- Widać wyraźne zagrożenie życia i zdrowia dzieci. Ta pani powinna przejść długą psychoterapię, zanim znowu zacznie zajmować się dziećmi. Musi uświadomić sobie, jak wielkie to było zagrożenie i jak daleko mogła się posunąć, mając ten nóż w ręce - mówi psycholog Irena Jaczewska.
Po śmierci rodziców Anna W. została sama z dziećmi. Nie utrzymuje kontaktu z rodzeństwem.
Zadzwoniliśmy do męża kobiety, ale nie chciał rozmawiać.
Co dalej z dziećmi?
9-letnia córka kobiety jest pod opieką biologicznego ojca, do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd rodziny. Z kolei niespełna roczny chłopiec został w domu ze swoim tatą, który wrócił z zagranicy i mamą, która groziła mu śmiercią.
- To małe dziecko z pewnością będzie miało ślad emocjonalny po tym wydarzeniu przez bardzo długie lata, nieuświadomiony. Mózg takiego dziecka, na które się krzyczy, rozwija się nieprawidłowo. Następują bardzo poważne zmiany neurologiczne – mówi psycholog Irena Jaczewska. I dodaje: - W przypadku dziewczynki skutki mogą być długofalowe, może mieć sny, może reagować bardzo lękowo na mamę, a nawet na kobiety.
- Po tym, co zrobiła, nie powinna mieć kontaktu ze swoimi dziećmi. Nam też jest jej szkoda, ale jest chora i musi być zdiagnozowana – słyszymy od krewnych Anny W.
Autor: wg
Reporter: Edyta Krześniak