Zaryzykował własne życie, uratował ludzi

TVN UWAGA! 138124
Celestyn Żeliszewski wyciągnął z płonącego samochodu dwójkę młodych ludzi. Z poważnymi poparzeniami trafił do szpitala. Dziś z niego wychodzi.

Samochód uderzył w barierkę przy drodze we wsi Librantowa pod Nowym Sączem. Przekoziołkował i wpadł do rowu. Mieszkańcy usłyszeli huk i pobiegli zobaczyć, co się stało. Wśród nich 52-letni Celestyn Żeliszewski. W samochodzie był kierowca z pasażerką. - Najpierw otworzył dziewczynie, która nie mogła wyjść i kopała w drzwi – mówi Zuzanna Wańczyk, córka Celestyna Żeliszewskiego. – Potem odpiął pasy chłopakowi i wtedy samochód wybuchł. Chłopaka zasłaniał od ognia fotel i tata. Płomienie uderzyły w tatę. Gdy zapaliło się na nim ubranie, starał się ugasić je w strumieniu. Pobiegł do domu po pomoc dopiero, gdy młodzi ludzie byli bezpieczni. Sąsiedzi na jego widok byli przerażeni – odchodziła już skóra, paliły się włosy. Pasażerowie odnieśli mniejsze obrażenia - 18-letnia dziewczyna potłuczenia i otarcia, 20-letni kierowca miał poparzoną rękę i fragment twarzy. - Chłopaka strasznie trzepało, ale nie przejmował się i tylko się pytał, co się stało z tym panem, co go uratował, wołał, żeby mu pomóc – mówi Monika Grygiel, świadek zdarzenia. Celestyn Żeliszewski w ciężkim stanie z poparzonymi drogami oddechowymi został przewieziony do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Tam przez trzy doby lekarze walczyli o jego życie. Codziennie miał inhalacje czystym tlenem w komorze hiperbarycznej. Ze względu na stan zdrowia odwiedziny najbliższych mogły trwać tylko chwilę. - Wszystko pamięta, ale nie chce o tym mówić – mówi Maria Żeliszewska, żona Celestyna Żeliszewskiego. – Piszą o nim bohater, a on uważa, że zrobił to, co zrobiłby każdy. Celestyn Żeliszewski mieszka z żoną, córką i jej rodziną. Pracuje w gazowni, ale mieszkańcy Librantowej znają go przede wszystkim jako złotą rączkę i człowieka, który nigdy nie odmawia pomocy. Już teraz wiadomo, że po wyjściu ze szpitala pana Celestyna czeka długa i bolesna rehabilitacja. Przyjaciele i sąsiedzi zaoferowali swoją pomoc. Zakład pracy pana Celestyna, Karpacka Spółka Gazownictwa obiecała, że sfinansuje mu rehabilitację, władze gminy Chełmiec i Nowego Sącza chcą go uhonorować specjalnymi odznaczeniami. - Jestem dumna z ojca, ale teraz nie można się tym cieszyć – mówi Zuzanna Wańczyk, córka Celestyna Żeliszewskiego. – Dla nas najważniejsze, żeby tata wrócił do domu.

podziel się:

Pozostałe wiadomości