"Zabity dzień"

Stracili matkę, sami cudem przeżyli. Sebastian i Mateusz po wybuchu gazu w domu długo będą wracać do zdrowia. Ich ojciec własnymi rękami chce zbudować dla nich nowy dom.

Tutaj znajdziesz numer SMS-a i konta dla braci. 9 czerwca w jednym z domów we wsi Sławice pod Opolem wybuchł gaz z butli. Wybuch zamienił dom w gruzowisko, które przysypało przebywających w środku matkę z dwójką synów. - Usłyszałem ogromny huk, a potem była chmura dymu. Zobaczyłem matkę, czarna i czerwona była, jak stała i wołała – tam są moje dzieci – płacze Jerzy Morciniec, sąsiad. Jerzy Morciniec uratował spod gruzów jednego z braci. Mateusz razem z Sebastianem i matką, ciężko poparzeni trafili do szpitala. Na wieść o tragedii z zagranicy wrócił ojciec chłopców, który wyjechał zarobić na wydatki na komunię jednego z nich. Po pierwszych, najtrudniejszych dniach, oczekiwał na to, że cała trójka po kilku tygodniach opuści szpital. Stan zdrowia jego żony wydawał się poprawiać. - Lekarze powiedzieli, że najtrudniejsze będą pierwsze dwa tygodnie – mówi Roland Okoń, ojciec poparzonych braci. – Jeśli przeżyje, będzie dobrze. Wyszła z agonii, nerki zaczęły normalnie funkcjonować. Myślałem, że zostanie najwyżej parę blizn. Po dwóch tygodniach dostałem telefon, że nie żyje. Bracia wyszli ze szpitala. Mają bardzo rozległe oparzenia, ich rehabilitacja potrwa długo. Teraz są pod opieką specjalistów w Zespole Ośrodków Rehabilitacji Leczniczej w Suchym Borze. - Są bardzo wrażliwi na ból, kiedy tylko czują, że coś może ich zaboleć, uciekają, mają łzy w oczach – mówi Barbara Dilska, pielęgniarka. – Zawsze ich chwalę, mówię, że są bardziej odważni niż żołnierze. Na weekendy ojciec zabiera Mateusza i Sebastiana do Sławic. Mieszkają tam teraz w suterenie, w której nie ma nawet ogrzewania. Nie ma mowy, by potrzebujący opieki chłopcy mogli tam spędzić zimę. Ojciec zamierza wyremontować poddasze w domu dziadka chłopców. Większość robót chce wykonać sam, jest budowlańcem. Potrzebuje jednak pieniędzy na materiały. I na leczenie synów. Mieszkańcy Sławic pomagają dotkniętej nieszczęściem rodzinie. Zorganizowali festyn, na którym zbierano fundusze na potrzeby braci. Chłopców czeka długa i kosztowna rehabilitacja, a także liczne operacje. Wymagają opieki, gdy ich ojciec będzie pracować - potrzebują opiekunki. Teraz ważne są dla nich także specjalistyczne ubranka, które uchronią blizny i poparzone części ciała przed zrostami. Pensja ojca chłopców nie wystarczy, aby je kupić. Pieniądze dla braci Okoniów można wpłacać na konto Caritas przy parafii św. Jana Nepomucena w Sławicach: 26 1090 2138 0000 0001 0372 2008 z dopiskiem Bracia Okoń.

podziel się:

Pozostałe wiadomości