Rano w poniedziałek 7 stycznia policja w Rudzie Śląskiej odebrała zgłoszenie. Niewyraźnym, słabnącym głosem kobieta wzywała pomocy – powiedziała, że została ugodzona nożem. Kiedy na miejsce przyjechało wezwane przez dyżurnego policjanta pogotowie, była już w agonii. Niedługo później pogotowie zostało wezwane do pijanego, którego znaleziono na niezamieszkanym terenie. Choć miał złamaną rękę, był agresywny. Podczas legitymowania w szpitalu, ratownicy skojarzyli go z poszukiwanym przez policję podejrzanym o zabójstwo. Powiadomili policję. Piotr S. został zatrzymany, przedstawiono mu zarzut popełnienia zabójstwa. Mężczyzna przyznał się do winy. Sąd aresztował go na trzy miesiące. Jego ofiarą była 48-letnia Renata B. Spotykali się od pewnego czasu. Piotr S. był kolejnym mężczyzną w tragicznym życiu Renaty B. Jej były mąż, z którym miała najstarszą córkę Beatę, był alkoholikiem. Kilkuletnia wówczas dziewczynka trafiła pod opiekę babci, która zajęła się jej wychowaniem. Kolejny mężczyzna, z którym związała się Renata B. i miała z nim troje dzieci, pił i awanturował się. Pani Renata razem z dziećmi uciekła od niego i zamieszkała w Rudzie Śląskiej. Jej sąsiadem był Piotr S. Mężczyzna niedawno wyszedł z więzienia po odbyciu pół roku kary za znęcanie się nad niepełnosprawnym ojcem. Od tego czasu był widywany w towarzystwie Renaty B., zabiegał o jej względy. Najprawdopodobniej między Renatą B. i Piotrem S. doszło do kłótni. Mężczyzna ugodził ją pięciokrotnie nożem kuchennym – w klatkę piersiową i szyję. Co najmniej trzy z uderzeń były śmiertelne. Po tragedii trójka młodszych dzieci Renaty B. - 15-letni Rafał, 13-letni Tomek i 7-letnia Sandra – trafiła do domu babci i starszej siostry. Pani Beata stara się o to, by przejąć pełnię praw do opieki nad rodzeństwem. O losie dzieci w najbliższym czasie zdecyduje sąd.