Zabił żonę i córkę

Wstrząsająca zbrodnia w Krakowie. Mąż zabił swoją żonę i pięcioletnią córkę. Niewykluczone, że planował następny mord. Został zatrzymany, gdy jechał do domu teściów. Miał wtedy przy sobie nóż i sznur.

Kilka dni temu na krakowskim osiedlu Żabiniec policjanci znaleźli zwłoki 27-letniej Joanny i jej pięcioletniej córki Pauliny. Ciała znajdowały się w stanie daleko posuniętego rozkładu. Policja ustaliła, że leżały już od ponad dwóch tygodni i że było to morderstwo. Główne podejrzenie padło na Wojciecha M., ojca rodziny. Policja zatrzymała go w sobotę na Lubelszczyźnie, gdy jechał do teściów. Rodzice Joanny od pewnego czasu martwili się, że córka z nimi się nie kontaktuje. Ich zięć kilkanaście dni oszukiwał ich, czasem twierdząc, że żona i córka leżą obłożnie chore, a innym razem, że nie ma ich w domu. - Zadzwoniłam, odezwał się, mówię chwała Bogu – opowiada Leokadia P., matka Joanny. – Pytam – jest Ania? A on mówi – wyszła do sklepu. Wojciech M. był pierwszą młodzieńczą miłością Joanny. Siedem lat temu wzięli ślub. Po dwóch latach urodziła się Paulina. Dziewczynka była chora na autyzm. Wojciech skończył studia w Radomiu, a potem rozpoczął naukę na Politechnice Krakowskiej. W Krakowie obydwoje małżonkowie nie mogli znaleźć pracy. Pomagała im rodzina z Tomaszowa Lubelskiego. Miesiąc temu, Wojciech M. nagle oznajmił żonie, że chce się rozwieść. Tłumaczył, że woli zostać sam. Dla siostry Joanny był to dowód, że w Wojciech stracił panowanie nad swoim życiem i może zrobić coś strasznego. - Był o nią zazdrosny, to była zaborcza miłość – mówi Marta, siostra Joanny. – Kiedy się spotykaliśmy, to przy nas przytulał się do niej i mówił – nie zabierzecie mi jej. Sąsiedzi małżeństwa mówią, że Wojciech M. sprawiał wrażenie nadpobudliwego – chodził szybko, mówił do siebie. Matka Joanny opowiada, że córka bała się dzwonić do rodziców, bo po każdym telefonie mąż robił jej awanturę. Wojciech M. zamordował żonę i córkę i być może szykował się do kolejnej zbrodni. Został zatrzymany w pobliżu domu rodziców żony. Miał przy sobie nóż i sznur. Przyznał się do zabójstwa. Zabił, bo jak stwierdził, miał kłopoty rodzinne. Miesiąc temu lekarz stwierdził, że Wojciech M. cierpi na depresję. Prokuratura postawiła mu zarzut podwójnego morderstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu dożywocie. Przeczytaj także:Zabił dziecko i siebieZabił rodzinę i siebieDlaczego zabił matkę i siostrę?Zabiła dziecko, by je ochronićMorderstwo w kaplicyMorderstwo z zazdrości

podziel się:

Pozostałe wiadomości