Zabił swojego wnuka

TVN UWAGA! 3792327
TVN UWAGA! 160707
Jako małe dziecko Maks widział, jak ojciec morduje matkę. Potem zawsze już był nad wyraz poważny. Bardzo dobry uczeń, kochający piłkę nożną. Chciał pójść do szkoły wojskowej. Kilka dni temu zabił go dziadek.

Masakra rozegrała się w Gliwicach. Wieczorem nastoletni Jarek Dynek usłyszał przeraźliwy krzyk. Wybiegł z mieszkania. Zobaczył dziewięcioletniego Kubę, który prosił o pomoc.

– Przed drzwiami było pełno krwi. Wszedłem do pokoju i zobaczyłem Maksa… Był ranny, blady - opowiada Jarek.

Chłopak wrócił do domu, by wezwać pogotowie. Dyspozytorce zrelacjonował, że w mieszkaniu sąsiadów leży dziecko, w które dziadek wbił nóż.

– „Jest przytomny, ale słabnie!” – ponaglał.

Kiedy wrócił do mieszkania sąsiadów, Maksa na kolanach trzymała babcia. Kobieta również była ranna: zanim na ratunek nie rzucił się wnuk, pijany mąż kilkukrotnie ugodził ją nożem.

- Zmierzyłem Maksowi puls i tętno, ale już nic nie wyczuwałem – relacjonuje nastolatek. W mieszkaniu nie było już dziadka: mężczyzna popełnił samobójstwo skacząc z balkonu.

Bronisław i jego żona Jadwiga U. od sześciu lat byli rodziną zastępczą dla dwóch swoich wnuków. Przed sześcioma laty rodzina przeżyła niewyobrażalną tragedię: na oczach małego Maksa ojciec udusił matkę chłopców.

- Piętno tej tragedii odcisnęło się na twarzy chłopców, zwłaszcza Maksymiliana. Brakowało mi u niego uśmiechu, dziecięcej radości. Był bardzo poważny, zamyślony – mówi ks. Krzysztof Śmigiera, proboszcz parafii św. Jacka w Gliwicach Sośnicy, gdzie Maks był ministrantem.

– Nie opowiadał o swoim domu. Wstydził się. Kilku kolegów widziało, że tam się coś działo, że jakieś były krzyki – dodaje bliski przyjaciel Maksa, Wojtek Pilszek.

Okazuje się, że chłopak miał powody, aby nie opowiadać o swoim domu. Sąsiedzi potwierdzają, że dziadek po alkoholu wszczynał awantury. – Kiedy się kłócili, latały garnki – biegłam i uspokajałam osobiście. Ale jednego roku, w Wigilię, kiedy się bili około 1 w nocy zadzwoniłam na policję – opowiada jedna z sąsiadek rodziny U. Tę jedną interwencję potwierdza policja. Jednak pracownicy Ośrodka Pomocy Społecznej oceniali dziadków bardzo pozytywnie. Twierdzą, że byli wyjątkowo zaangażowani w wychowanie i opiekę nad wnukami.

- Naszą pasją była piłka nożna. Byliśmy prawie najlepsi na WFie a naszym wspólnym ulubionym była FC Barcelona – opowiada o Maksymilianie, Wojtek. – Maks był bardzo dobrym uczniem. Chciał iść do tej samej szkoły, co ja. Wojskowej – dodaje.

Brat Maksymiliana, Kuba, jest pod opieką cioci. Babcia chłopców przebywa w szpitalu. Jej stan jest poważny, ale nie zagrażający życiu. – To, co na zawsze zostanie mi w pamięci, to postawa piętnastoletniego Maksa, który obronił swoim ciałem babcię. Rzucił się w jej obronie i umarł – mówi Jarek Dynek.

podziel się:

Pozostałe wiadomości