- Gdy policjanci przybyli na miejsce stwierdzili, że na przystanku leży młoda osoba. Jak się okazało, była to 15-letnia dziewczynka, miała zakrwawione ubranie. Natychmiast wezwaliśmy pogotowie - mówi podinsp. Maciej Karczyński, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji. Do szpitala dziewczyna dotarła jeszcze świadoma, ale wcześniej straciła bardzo dużo krwi. Nie wiadomo, jak długo leżała na poboczu, zanim ktoś się nią zainteresował. - Bardzo długo karetka nie przyjeżdżała. Co najmniej z godzinę dziewczyna jeszcze leżała – mówi świadek. Dziewczyna dostała trzy ciosy nożem. Kilkanaście godzin później policjanci zatrzymali 29-letniego Karola, zabójcę oraz jego dwóch 17-letnich pomocników. - Ten bandzior ją wykończył, zadźgał. Życzę mu kary śmierci. Była najukochańszą wnuczką. Dobra, ładna dziewczyna. Pomagała mi w domu we wszystkim – płacze babcia Martyny. Sprawca przyznał się do morderstwa. Do dziś nie wiadomo, dlaczego młody zabójca użył noża. Wiadomo, że sprawcy pili alkohol. Wszyscy zatrzymani byli wcześniej znani policji z napadów i rozbojów.