Jadwiga i Krzysztof N. to młode małżeństwo. Nigdy nie pracowali. Utrzymywali się z kradzieży i pomocy społecznej. Swoje dzieci zaczęli mordować sześć lat temu. Nawet wtedy, gdy je zabili, brali nadal na nie zapomogi. Nikt nie sprawdził, co działo się w ich domu. Pięcioletnim bliźniakom Adamowi i Kamilowi podawali silne środki uspokajające, a noworodki Karolina i Maciek zostały uduszone. Ich ciała ojciec zamknął w beczkach i ukrył w szafie. Obok zwłok swoich dzieci małżeństwo żyło przez kilka lat. Świadkiem zbrodni była jedenastoletnia dziś Monika. Sąsiedzi małżeństwa opowiadają, że wiele razy słyszeli potworne krzyki dziewczynki. - Taki wrzask, że wszyscy w oknach stali – mówi sąsiadka. – Zgłosiliśmy na policję, ale nie przyjechali. Wyrok zapadł w czerwcu ubiegłego roku. Jadwiga i Krzysztof N. zostali skazani na dożywocie. Wnieśli apelację. Po nowym procesie sąd utrzymał wyrok dla Krzysztofa. Jadwidze zmniejszył go do 25 lat. Uznał, że była bita i zastraszana przez męża, dlatego w obawie o własne życie godziła się na śmierć swoich dzieci. Zmienił kwalifikację jej czynu ze współudziału w zbrodni na zaniechanie pomocy zabijanym dzieciom. Już w areszcie Jadwiga N. urodziła córkę. Teraz trafiła ona do włoskiej rodziny. Podobnie Monika. Wcześniej dziewczynka mieszkała u rodziny zastępczej. Opiekunowie byli wstrząśnięci jej stanem. - Jedenastoletnia dziewczynka nie znała dni tygodnia, nie umiała pisać i czytać – mówi opiekun Moniki. – Czytałem jej bajki, tak jak pięcioletniemu dziecku. Opiekunowie Moniki mówią, że z każdym dniem coraz bardziej uwalniała się od strasznych wspomnień. Pozostaje mieć nadzieję, że w nowym domu, nowym kraju zapomni o koszmarze, w jaki rodzice zamienili jej dzieciństwo. Przeczytaj także:Zwłoki dzieci ukryte w beczkachSąd: dożywocie to jedyna sprawiedliwa karaWyrok na dzieciobójcówOprawcy własnych dzieci