- Sprawa od początku była polityczna. Do tego przyczyniły się media. Żądano głów, wiec my byliśmy tymi głowami - twierdzi Jan Pol, były zastępca Komendanta Stołecznego Policji. Proces trwał osiem miesięcy. Przesłuchano 109 świadków i powołano trzy zespoły biegłych. W Magdalence, w starciu z dwoma bandytami, zostało rannych 16 policjantów. Bomba pułapka zabiła dwóch komandosów. Komenda Główna Policji wskazała odpowiedzialnych za akcję. Specjalny Raport, który powstał, wytykał błędy i zaniedbania, które stały się podstawą do oskarżenia funkcjonariuszy. - Akcja w Magdalence była przeprowadzona z wszelkimi kanonami sztuki. Wydarzyła się sytuacja nieprzewidywalna, bardzo tragiczna w skutkach. Przerosła wszystkich. Niewątpliwie zaczęto szukać kozłów ofiarnych. Winnych tego co się stało. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie – mówi Kuba Jałoszyński, były dyrektor Zarządu Bojowego CBŚ. Matki ofiar nie mogą pogodzić się z wyrokiem sądu. Zdaniem Krystyny Szczuckiej, która podczas wydarzeń w Magdalence straciła syna, sąd powinien wskazać winnych. - Syn dostał od kogoś rozkaz. Nie wydał go sam. Jeżeli nie byli przygotowani, trzeba było się wstrzymać. Uniewinnieni funkcjonariusze nie kryją żalu. - To jest bardzo przykre. Trudno żyć z takim obciążeniem, że ktoś na siłę robi z kogoś mordercę - przyznaje Kuba Jałoszyński. Podobne odczucia ma Grażyna Biskupska, była naczelnik wydziału ds. Terroru Kryminalnego KSP. - Szczerze współczuję. Jestem całym sercem z ich bólem i cierpieniem, ale nie jestem zabójcą ich dzieci. Zobacz także:Policja przepraszaPolicja pomyliła proporcje Policja ryzykowała życie dzieci?