Podróżnicy są w doskonałych humorach. Po trzech zimnych dniach wyszło słońce, świeci mocno - od razu poprawiły się nastroje w ekipie polarników. Od Bieguna Północnego dzieli ich jeszcze 39,5 kilometrów. - Te 39 kilometrów to dużo i mało. Wszystko się może zdarzyć, tu nie ma żartów – mówi spokojnie Marek Kamiński. Mimo polepszenia pogody ekipie idzie się ciężko. Narzekają na bryły lodu i liczne szczeliny z wodą. Mają za sobą kilka upadków na twardy lód, są bardzo niebezpieczne! - Nie jest łatwo, trzeba jednak dawać sobie radę, pomagamy sobie nawzajem – komentuje polarnik. Mimo trudnych warunków Jasiek świetnie sobie radzi. Pytany czy nie jest zmęczony monotonią marszu odpowiada: – Nie jestem zmęczony, tu cały czas trzeba myśleć, zastanawiać, jaką drogą pójść, jaki zrobić następny krok. Jasiek przyznaje, że tęskni za rodziną – Myślę o nich, mam nadzieję, że spotkamy się już niedługo – powiedział podczas rozmowy. Polska wyprawa spotkała w niedzielę na trasie marszu norweskiego polarnika Borga Ouldsanda i jego ekipę, która też podąża na Biegun Północny. Polarnicy byli pod wrażeniem odwagi Jaśka i jego decyzji o zdobyciu bieguna. Był też czas na zabawę: - Jasiek z Wojtkiem Moskalem wybudowali igloo i powiesili na nim polską flagę - opowiada Marek Kamiński. Wytrawny polarnik cieszy się, że chłopcu nie brak entuzjazmu i po długim, forsownym marszu ma jeszcze siły na inne rzeczy. To bardzo pozytywny objaw. Kończąc rozmowę przez telefon satelitarny Marek Kamiński trochę z zadumą powiedział:- Mam nadzieję, że dotrzemy do bieguna. Zdaję sobie sprawę, że wszystko może się zdarzyć i proszę – trzymajcie za nas kciuki!