Na warszawskiej Starówce można kupić plastykowe pajączki na nitce, broszki, szkło weneckie, opaski na rękę z imionami i insekty na brelokach. Trudno o prawdziwe pamiątki ze stolicy. - Ambitnie zaczynałam od rzeczy, które były pamiątkami z Warszawy. Ale dzieci tego nie kupują. Syrenkę warszawską robi się pod Pekinem – mówi jedna z handlujących. Przy Grobie Nieznanego Żołnierza dla odmiany sprzedaje się upominki z dalekiego wschodu. Nic gustownego nie uda się kupić także w Pałacu Kultury, w którym mieści się Biuro Promocji Warszawy. - Bardzo mi się nie podobają te gadżety. Są to paskudztwa, których nigdy nikomu nie dałbym w prezencie. Wyrzuciłbym je do kosza – przyznaje Tadeusz Tyszkiewicz z Biura Promocji Miasta. - Delegacje, które do nas przyjeżdżają, otrzymują ryciny z historyczną Warszawą. One przypominają, że Warszawa to nie jest miasto, które istnieje od momentu przyjęcia Polski do Unii Europejskiej. Rozdajemy też mapki stolicy, filiżanki na kawę. Wizytówką i wielkim sukcesem miasta jest Muzeum Powstania Warszawskiego. - To muzeum powstało dla kilku grup. Przede wszystkim dla kombatantów jako hołd dla powstańców. Jeśli jednak chodzi o przekaz, jest to muzeum dla ludzi młodych. Mogą tu poczuć atmosferę tamtych lat, dowiedzieć się, co czuli młodzi ludzie ponad 60 lat temu. Mogą zainteresować się historią. Zauważyliśmy, że gadżety z takich miejsc kulturalnych jak muzea na zachodzie, są bardzo istotnym elementem przyciągania, poczucia więzi z miejscem. Warunkiem, żeby takie gadżety miały dobry odbiór, jest ich należyte wykonanie. Staramy się, aby były to przedmioty dostępne tylko u nas, które wiążą się z historią powstania, a z drugiej strony są efektowne – mówi Paweł Dukielski, zastępca dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego.